Otworzyłam oczy w nieznanym mi pomieszczeniu. Ściany pomalowane zostały białą farbą i w niektórych miejscach widoczne były plamy krwi. Nie ujrzałam tu żadnego mebla, a okna były osłonione metalowymi kratami. Chciałam wyjść z pokoju, ale nie było klamki. Niech ja dorwę tego śmiecia, który mnie tu zamknął, a popamięta mnie do końca życia. Usiadłam na łóżku i myślałam co zrobić. Brak środków do zrobienia sobie krzywdy, brak jedzenia i picia. Zero kontaktu ze światem. Na pewno nie śniłam. To działo się na prawdę. Usłyszałam zgrzytnięcie przekręcającego się zamku.
-Witaj Lucy.- posłała mi uśmiech Ally.
-Gdzie ja kurwa jestem?!- przywarłam ją do ściany. Byłam od niej silniejsza.
-Zabijesz mnie? Droga wolna. Jesteś w psychiatryku, kochana.- dusiła się, ale nie dawała za wygraną.
-Jak to?- puściłam ją.
-Uhh.. Spodziewaliśmy się, że nic nie będziesz pamiętać. Chciałaś się zabić, ale my ci przeszkodziliśmy. No i potem cię tu przywieźliśmy.- opowiadała.
-I mam tu siedzieć, tak? Przepraszam ale chyba mam prawo do głosu.- uniosłam brwi.
-W tym wypadku musiałby cię ktoś odebrać. Ale Lucy..- nie dokończyła.
-Żadnych ale.- warknęłam.
-Chcesz po kogoś zadzwonić?- kontynuowała swoje wymądrzanie.
-Zastanówmy się. Skoro nie chce tu siedzieć, a potrzebuje opieki to.. Hmm.. Jasne!- przekręciłam teatralnie oczami.
-Obawiam się, że już nie musimy po nikogo dzwonić.- wybiegła na korytarz słysząc jakieś krzyki. To działo się tak szybko, że nawet nie pamiętam szczegółów. Na salę w której się znajdowałam wparował zmęczony Harry. Na jego widok zaczęłam płakać, myśląc jaka to jestem beznadziejna bez niego przy boku. Podbiegł do mnie i coś wołał. Ja byłam w jakimś transie, więc nic nie słyszałam.
-Przepraszam.- jęknęłam w końcu. Podszedł bliżej mnie i wtuliłam się w jego ramiona. Nie mogę z nim być, ale nie mogę też być bez niego. To jest straszne. Jestem uzależniona od jego osoby i każdą spędzoną z nim chwilę pamiętam z najmniejszymi szczegółami.
Uwielbiam jego kuszący uśmiech, seksowne oczy i ten beznadziejnie pociągający tors.
-Wszystko się ułoży, zobaczysz. Tylko daj mi szansę. Razem przejdziemy przez wszystko.- oderwał się ode mnie. Kiwnęłam głową, potwierdzając jego słowa i zaczęłam głośno płakać. To było silniejsze. Nie potrafię panować nad ciałem. Tak bardzo nienawidzę żyletki, ale nie potrafię bez niej żyć.
-Zabierz mnie do domu.- szepnęłam. Wziął mnie na ręce i zaniósł na dół z dziesiątego piętra po schodach. Stanął przy recepcji. Udawałam, że śpię. Uniosłam delikatnie głowę i wierciłam wzrokiem cycatą blondynkę za ladą. Miała może z trzydzieści lat, ale widać było, że jest zwykłą zdzirą.
-Witaj Annabelle.- mruknął pod nosem Styles.
-O Harry, jak miło cię widzieć. Przyszedłeś umówić się na kolejne spotkanie?- posłała mu seksowny uśmiech którego ja nie potrafię zrobić.
-Wiesz dobrze, że jedyne co teraz nas łączy to mój ojciec. Nadal jest w najgorszym piętrze?- spytał zniecierpliwiony.
-Tak, ale niedługo się nim zaopiekuje. Zresztą już to robię.- poprawiła swój dekolt.
-Mogłabyś dla mnie coś zrobić?- przekręcił oczami.
-Co tylko pan nakaże.- przygryzła wargę, co ja teraz robię aby sprawić sobie ból.
-Wypieprzajcie z mojego życia! Myślisz, że nie wiem o tym, że zatrudniłaś detektywa aby mnie śledził?- krzyknął.
-Kochanie nie powinieneś tak krzyczeć na swoją kolejną matkę.- zachichotała.
-Zabawi się tobą, a potem zabije. Trzymaj się.- warknął i ruszył w stronę wyjścia. W samochodzie otworzyłam oczy.
-Słyszałaś wszystko?- spojrzał na mnie.
-T..tak.- oznajmiłam niepewnie.
-Wyjaśnię ci to kiedy indziej. Nie dam rady teraz.- zobaczyłam łzy w jego oczach.
-Rozumiem.- położyłam się na jego ramieniu, tak aby nie przeszkodzić mu w prowadzeniu. Harry ja nawet świetnie cię rozumiem. Dojechaliśmy do ich willi po piętnastu minutach. Pocałowałam mojego chłopaka i posłałam mu szczery uśmiech. Wbiegłam do domu, a przywitał mnie Louis i Niall w bokserkach.
Spojrzałam się na nich pytająco, a oni zaczęli się śmiać.
-Graliśmy w butelkę na rozbieranego i wiesz..- w końcu wytłumaczył blondyn.
-Kiedy następnym razem ktoś spyta się czy jesteście gejami, to wtedy pokażę im tą fotkę i bez zastanowienia potwierdzę.- zrobiłam im szybko zdjęcie. Harry zdjął swój płaszcz i pobiegł na górę, w sensie, że do jego pokoju. *Harry*
Po kilku latach złe wspomnienia znowu wracają. Tak naprawdę moje życie nigdy nie było idealne jak to opisują w mediach. Czasami to mnie wykańcza, ale żyję dla takich chwil jak te spędzone z Lucy. Może i teraz wydaje się to lekko dziwne, ale tak jest. Bo ten pewny siebie, przystojny, seksowny i idealny Harry Styles, tak naprawdę taki nie jest. Prawdziwy bez przerwy myśli o innych, stara się ich jak najmniej ranić, nie sprawiać przykrości. Loczek którego każdy zna nienawidzi sławy, ale kocha śpiewać i wygłupiać się przed milionami.
*Lucy*
Obudziłam się na ciemno zielonej kanapie w salonie. Widocznie musiałam być lekko zmęczona, że nawet nie pamiętam jak się tu znalazłam. Otworzyłam szerzej oczy próbując wybudzić się ze snu co w moim przypadku jest bardzo trudne. Mruknęłam pod nosem czując jakiś smakowity zapach z kuchni. Była to prawdopodobnie pizza, ale ja nie miałam ochoty jeść. Nie robiłam tego od około dwóch dni. Siedziałam przez dłuższą chwilę, ale zauważając, że jest już dziesiąta niepewnym krokiem ruszyłam do kuchni.
-W końcu wstałaś?- spytał się mnie Niall, nie zerkając na mnie nawet kątem oka.
-Jak widać.- oznajmiłam niezadowolona. Wzięłam marchewkę z miski i powoli zaczęłam ją jeść, sprawiając tym ból Louis'owi, bo jak każdy wie on je uwielbia.
-Co dzisiaj robimy szalonego?- nawiązałam jakiś temat.
-Ty będziesz leżeć i odpoczywać.- wszedł do kuchni Harry.
-Tak.. Tak.- warknęłam. Nie będzie mną decydował, tym bardziej, że miałam wtedy kilka ważnych spraw do załatwienia. Podszedł do mnie bliżej wystawiając policzek, więc szybko go cmoknęłam i wybiegłam z kuchni.
Ubrałam się w moje najcieplejsze ciuchy, bo pogoda w Londynie jest nieco zdradliwa. Zrobiłam mocny makijaż, żeby zakryć siniaka na policzku. A propo białaczki. Nic nie wiedziałam o swojej chorobie co było głupim błędem, bo wtedy to był dopiero początek złego. Poprawiłam kucyka i po cichu zaczęłam schodzić po krętych schodach. Na moje nieszczęście za każdym krokiem one skrzypiały. Ale nikt z mieszkających w tym domu tego nie usłyszał.
-Przepraszam Harry.. Muszę to zrobić.- powiedziałam zanim zamknęłam solidne drzwi. Całe ich mieszkanie było nieźle zabezpieczone, więc włamanie się tu, byłoby bezmyślną próbą samobójczą. Nie żartuje. Wsiadłam do taksówki i z góry zapłaciłam za przejazd w miejsce które mnie strasznie ciekawiło. Mruknęłam zadowolona widząc już ten wysoki gmach. Wysiadłam z taksówki, a ten facet który mnie tu przywiózł zaczął robić mi fotki. Czułam, że jego aparat jest głównie skierowany na moją mało zgrabną pupę. Weszłam do budynku, a recepcjonistka od razu przywitała mnie swoim seksownym głosem:
-Spodziewałam się ciebie.
-Super. Mam do ciebie parę pytań.- podeszłam bliżej niej.
-Przepraszam dziewczynko, ale nie pamiętam, żebyśmy przeszły na Ty.- zachichotała bezczelnie.
-Daruj sobie.- przymrużyłam oczy, zerkając na jej piersi po operacji plastycznej zapewne.
-No więc, słucham cię Lucy Jones. W sumie to dziwi mnie to co widzisz w Harrym. Przecież on nawet nie jest dobry w łóżku.- zaczęła mnie prowokować.
-Dlaczego jego ojciec tu siedzi?- zmieniłam temat.
-Nie powiedział ci jeszcze? Okej, to musi ci za bardzo nie ufać.- mrugnęła w moim kierunku.
-Ufa. Po prostu to dla niego za trudne.- wytłumaczyłam jego zachowanie.
-Wierz w co chcesz, ale jakoś mi powiedział to bez zająknięcia. Minęły dwa lata..- powiedziała pewnie.
-To teraz ty mi o tym powiedz..- uniosłam brew.
-Po pierwsze, nie zrobię tego, bo nic za to nie zyskam, pożytku niestety z ciebie nie ma. Po drugie nie powinnam, bo mój pan musiałby nie ukarać.
Po trzecie musi to zrobić Styles we własnej osobie, bo ja raczej to zmienię w żarty. Ohh.. A tak swoją drogą to może przypomnij sobie akcje jak chciał cię udusić, bo jego tata zabił matkę. Coś świta?- zaśmiała się na koniec.
-Skąd o tym wiesz?- spojrzałam w jej niebieskie oczy.
-Może dlatego, że sypiałam z nimi obydwoma, a z jednym nadal. Ostrzegam cię przed nimi. Nie interesuj się ich życiem, bo później z tego labiryntu nie wyjdziesz, a stary Harry, ten który chciał cię zabić nie zmienił się. Zawsze był taki sam jak ojciec i tego nie zmienisz.- zajęła się przekładaniem kartek na biurku.
-Nie prawda. Każdy ma prawo do nowej szansy, nowego życia.- przekręciłam oczami.
-Nie znasz ich tak dobrze jak ja, okej?! Chce dla ciebie jak najlepiej. Odejdź z jego życia.- krzyknęła.
-Nie zrobię tego. Nie wierze ci.- oznajmiłam głośno.
-Harry nadal pisze pamiętnik? Polecam, całkiem niezła lektura.- wyszła za drzwi i nimi trzasnęła. Byłam mocno wkurzona, bo jedyne czego dzisiaj dowiedziałam się to że mój chłopak pisze pamiętnik, a moim zadaniem jest go przeczytać. Nie po to jechałam do tego przeklętego psychiatryka. Wbiegłam na pierwsze piętro gdzie znajdowały się wszystkie gabinety lekarzy. Skierowałam się do pokoju z napisem Ally Drake. Otworzyłam nie pewnie drzwi bojąc się to co dzisiaj od niej usłyszę. Przyszły wyniki, więc do niej musiałam przyjść. Potrzebowałam pomocy, tym bardziej, że nic z nich nie rozumiałam.
-Przeszkadzam?- udało mi się w końcu otworzyć drzwi.
-Ty, nigdy.- wskazała ręką na krzesło obok niej. Niepewnie ruszyłam w jej stronę rzucając kartkami.
-Hmm..- mruknęła zakładając okulary.
-Więc, słucham..- zaczęłam się niecierpliwić.
-Masz miesiąc życia bez przeszczepu. Twoje dziecko nie żyje. Ohh.. I musisz brać tabletki na uspokojenie.- spojrzała w końcu na mnie.
-Tylko tyle?- uniosłam brew.
-Wcale cię to nie rusza?- mruknęła pod nosem.
-Próbowałam dwukrotnie się zabić, więc to jest raczej super.
-Dzięki.- wstałam i odebrałam jej kartki.
Wiesz, że w końcu dojdzie do przeszczepu?- próbowała zacząć ze mną rozmowę.
-Tak, tak.. Przyjedzie książę na białym koniu i mnie ocali. Szczęśliwe zakończenia są przereklamowane. Uwielbiam patrzeć na swoje cierpienie. W pewnym sensie to moja rozrywka. - mrugnęłam do niej. Oczywiście kłamałam. Przez te dwa dni myślałam o tym co chciałam zrobić. Nie mogłam się zabić. Chciałam się jeszcze rozerwać, żyć chwilą i w ogóle. Postanowiłam, że powiem Harremu o tym, że mam tylko miesiąc życia. Nie zniósłby tego. Miałam już wtedy plan, który zrani wszystkich. Ale zanim go skończyłam, musiałam dowiedzieć się o życiu Harrego.
Musiałam przeczytać też jego notatnik.
Hej <3
Jak się miewacie?
Dzięki za jeden komentarz :)
Kocham <3
Przeczytałam wszystko dziś! :D
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam ze ona będzie z Niall'em … a teraz jest z Harry'm …
Wszystko mi sie w owe poprzewracało … To Harry sie w końcu zmienił czy nie? Bo już sama nie wiem xp
Super rozdział :) czerkam na następny i weny życzę :D
Harry się zmienił, bo nie chciał być jak ojciec który zabil jego matkę jak w poprzednich rozdziałach. Kocham i pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńPs. Jutro rozdział.