Obudziłam się obok niego.
-Harry.- szepnęłam.
-Harry!- próbowałam dalej, ale spał jak zabity.
-Harry.- ugryzłam go lekko w ucho.
-Lucy co ty wyprawiasz?!- obudził się.
-No sorry! Ugryzę cie jeszcze raz, albo wiesz co mam lepszy pomysł.- zabrałam koc, który wcześniej go okrywał. Był w samych bokserkach. Czułam, że się rumienie.
-Przynieś mi śniadanie do łóżka.- walnęłam go w ramie.
-Okej! Kawa czy herbata? Kanapki czy może coś na słodko?- spytał zakładając spodnie.
-Kawa, i najlepiej sernik.- przygryzłam wargę. Boże, jaki on jest seksowny.
Wyszedł z pokoju, bez bluzki.
Ogarnij się Lucy! Ważne osoby w twoim życiu zmarły, a ty o nim myślisz.
Wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam na lustro, to było silniejsze ode mnie. Kiedyś go zrucę i potłucze się na drobny mak. Przede mną stała drobna dziewczyna, która po raz pierwszy od dawna uśmiechała się z niczego. Z jej oczu można było wyczytać smutek i drobinki szczęścia. Szczęście było spowodowane miłością. A smutek, sami wiecie. Posłałam buziak w powietrze. Stałam się bardziej kobieca. Czy może zawsze taka byłam, ale nie wierzyłam w siebie. Nie ważne. Zdjęłam bandaże z lewej i prawej ręki, obmyłam je i założyłam trzy warstwy nowego. Ubrałam się w koszulkę Harr'ego, którą zatamował moją ranę, zanosząc mnie do szpitala. Uprałam ją niechętnie, bo wcześniej pachniała nim. Miała wielki napis Hug Me. Sięgała mi do połowy ud. Nie zdążyłam nałożyć na siebie shortów, bo usłyszałam krzyk Hazzy:
-Śniadanko!
-No, no!- zawołałam, widząc jego wyczyny.
-Smacznego. Masz moją koszulkę?- spytał zaskoczony.
-Tak. Oddam ci ją wieczorem.- uśmiechnęłam się.
-O mój, boże! Jakie pyszne!- popiłam sernik kawą.
-Louis robił.- zaśmiał się Styles.
-Oj. No to mu dam buziaka!- szepnęłam.
-Ale mu pomagałem!- przybliżył się do mnie.
-No dobrze.- cmoknęłam go.
-Idę się ubrać i jedziemy.- uniósł brew.
-Yhm.. A gdzie?- spytałam.
-Na ryby!- krzyknął.
-Chyba cię główka boli.- popukałam się w czoło.
-No co?- posmutniał.
-Jeśli chodzi o mnie to nie dotknę żadnego robaka!- zawołałam.
-To ja to będę robić.- uśmiechnął się tak, że ukazały się jego dołeczki.
Włosy miał poplątane. Boże, jak ja bym chętnie mu ja bardziej rozczochrała.
Wróć do rzeczywistości.
Dokończyłam śniadanie i założyłam na siebie shorty i sportowe buty.
Zbiegłam na dół z tacą i wbiegłam do kuchni.
-Dzięki za śniadanie Louis.- oznajmiłam do siedzącego z chłopakami Tomilsona.
-Do usług.- powiedział, a ja cmoknęłam go w policzek.
-A to za co?- spytał.
-No za śniadanie! Nadawałbyś się na kucharza. Świetny sernik!- zaśmiałam się.
-Dzięki. Wiesz, zająłem się śpiewaniem i uwodzeniem dziewczyn wzrokiem.- mrugnął do mnie.
-Gdzie jest najbliższe jezioro?- zapytałam.
-No z dwadzieścia minut drogi, a co?- uśmiechnął się Zayn.
-Jadę z Harry'm na ryby, a nie wiem czy nie będę musiała wracać stamtąd na piechotę, po tym jak go wrzucę do jeziora.- zrobiłam grymas.
-Żebym ja cię nie wrzucił!- wbiegł do kuchni Styles.
-Jestem za ciężka.- opuściłam głowę.
-Już nie raz cię nosiłem.- uśmiechnął się. Boże, te dołeczki.
-Dobra chodź, bo ryby ci uciekną.- zachichotałam i pociągnęłam go za rękę.
-Będziemy za godzinę!- krzyknął do chłopaków Harry.
—-—-—-—-—-—-—-—-—
Nuciłam I knew you`re were trouble pod nosem, a Styles skarcił mnie wzrokiem.
-No co?- zaśmiałam się.
-Nie masz litości nade mną.- wstał i zbliżył się do mnie.
Podniósł mnie, a ja krzyczałam:
-Zostaw mnie! Oskarżę cię o napaść!
Po tym znalazłam się w wodzie i wpadłam na głupi pomysł.
-Nie umiem pływać!- warknęłam.
Tak samo nagle jak ja się tu znalazłam, tak znalazł się i on.
Zaczęłam się śmiać jak chora psychicznie.
-Oszukałaś mnie?!- podpłynął bliżej mnie Harry.
-Przepraszam. Chciałam cię ukarać.- przygryzłam wargę.
-Nie rób tego.- oznajmił.
-Czego?- znowu przygryzłam.
-Nie przygryzaj wargi, bo to jest cholernie seksowne!- warknął.
Wybuchłam znowu śmiechem.
Harry wdrapał się na pomost, a później wyciągnął do mnie rękę.
-Chodźmy już, bo się zaziębisz.- objął mnie w talii, a ja odskoczyłam.
-O mnie się nie martw! Jak jestem chora to wyglądam o wiele seksowniej! Lepiej się o siebie martw, bo twoje ciałko nie będzie już takie pociągające.- zaśmiałam się.
-Uważasz, że jestem pociągający?- ujrzałam błysk w jego oku.
Cholera. Po co ja to mówiłam?
-Ty, nie! Ale mam słabość do umięśnionych mężczyzn.- popchnęłam go, tak aby oparł się o samochód.
Chciałam wsiąść, ale drogę zaszedł mi Styles. Otworzył mi drzwi, a ja walnęłam się w głowę. Woda z nas kapała, więc nie chce wiedzieć jak będą wyglądały później siedzenia.
-Mówiłaś, że matka ci zmarła, a co z ojcem?- spytał mnie, odpalając samochód.
-Jeszcze jak żyła, to się wyprowadził i słuch po nim zaginął. Uznałyśmy go za zmarłego.- oznajmiłam.
-A nie chciałabyś go odszukać?- zerknął na mnie kątem oka Harry.
-Nie. Zdradził moją mamę, a ja byłam w niego zapatrzona. Raniłam ją, a on po prostu nami gardził.- schowałam głowę za rękami. Rozpłakałam się jak małe dziecko na wspomnienia. Jak ja bym
chciała cofnąć się w czasie. Zabronić jej palenia i picia, po kryjomu w tym swoim pieprzonym barze. Chciałabym wykrzyczeć to co nam zrobił, ojcu w twarz. Chciałabym zepsuć jego życie.
Tak jak on zrobił to nam. Poczułby się jak cholerny dupek.
-Shh..- przytulił mnie Harry. Zatrzymał się specjalnie na poboczu.
-Przepraszam, że zapytałem.- głaskał mnie po głowie.
-To nie twoja wina.- spojrzałam na niego i wtuliłam się jeszcze mocniej. Wytarł palcami moje łzy z policzka i pocałował mnie w czubek głowy.
-Wyjdziesz na prostą, zaczniesz nowe życie.- uśmiechnął się.
-Pytaj o co chcesz. Daje ci tu i teraz taką szanse, która się już nie powtórzy.- odsunęłam się od niego, robiąc poważną minę.
-Naprawdę mogę? Nawet te pytania, które cie zabolą?- przejechał palcem po moim policzku.
-Tak.- oznajmiłam.
-Dlaczego usunęłaś ciąże?- zadał pytanie.
-Gdyby moja mama się o tym dowiedziała, to by się załamała. Poza tym nie miałabym pieniędzy na utrzymanie dzieciaka.- udało mi się lekko uśmiechnąć.
-Pamiętasz cokolwiek co działo się tamtej nocy, w której zaszłaś w ciąże?- patrzył mi prosto w oczy.
-Pamiętam aż za dobrze. Za cholerę jednak nie mogę sobie przypomnieć kim był ten facet. Upiłam się w trzy dupy i na parkiecie zaczął się do mnie dobierać. Oddałam się mu i zaciągnął mnie, na siłe do łóżka. Mogę to swobodnie nazwać gwałtem.- powiedziałam pewnie.
Zauważył chyba w moich oczach, że zaraz wybuchnę płaczem, więc przytulił mnie, a ja wyszeptałam żeby już jechał. Miałam już dosyć użalania się nad sobą. Co chwile na mnie zerkał, więc wybuchłam śmiechem.
-Humorek zboczuszkowi powrócił?- odezwał się Styles.
-Zboczuszkowi?! Tak wrócił.- wysiadłam z samochodu i pobiegłam do salonu i zawołałam:
-Który ma ochotę na przytulaska?!
Wspomnę, że woda nadal ze mnie kapała.
-Chyba Louis chce!- wbiegł za mną Harry.
Tomilson pokazał nam język, po czym oznajmił:
-Myślałem, że tylko Lucy wróci mokra.
-Oh, on ma za miękkie serduszko. Przestraszył się, że nie umiem pływać.- zachichotałam.
-Wcale nie!- zrobił naburmuszoną minę Styles.
-Idę się przebrać!- pobiegłam na górę.
Nie spojrzałam się w lustro, bo bym wymiękła i znowu doszłoby do cięcia się. Założyłam na bluzkę Harr'ego koszulę, zmieniłam spodnie i rozpuściłam włosy które wcześniej miałam spięte w koka.
Zbiegłam na dół. Chłopaki oglądali jakiś horror. Widziałam to po ich zaskoczonych minach.
-Jazda się ubrać!- krzyknęłam do Stylesa, który siedział w samych bokserkach.
-No już!- wstał i poszedł do pokoju.
Chłopaki powoli zasypiali, więc postanowiłam im nie przeszkadzać i pójść do Harr'ego.
Przemierzył mnie wzrokiem. Usiadłam na łóżku i spytał:
-Gdzie moja koszulka?
-A no mam ją na sobie i zamierzam w niej spać.- zrobiłam głupią minę.
-Oj na pewno nie.- przybliżył się. Nasze ciała dzieliły tylko centymetry.
-A czemu nie?- zapytałam.
-Bo ci ją zabiorę.- szepnął i bardziej się przybliżył. Dzieliły nas teraz tylko milimetry. Jeden ruch, albo mój, albo jego i zaczniemy się całować. Poczułam moje usta na jego. Rozpinałam guziczki mojej koszuli i w jednej chwili znalazła się na drugim końcu pokoju. Błądził rękami po moim brzuchu i przyciągnął mnie do siebie. Splotłam nogi za jego plecami. Zdecydowałam się zdjąć jego koszulkę, choćby siłą. Jednak mi uległ i zaczął robić to samo.
Został mi tylko staniki dolna część stroju. A jemu bokserki.
Położyłam się na plecach, a on przygniótł mnie swoim ciałem. Zaczął zdejmować ze mnie shorty.
-Jesteś pewna?- szepnął.
-W stu procentach.- uśmiechnęłam się.
Byliśmy w bieliźnie. Nie wstydziłam się jego bliskości. Dotknęłam jego przyrodzenia i cicho jęknął. Jednym ruchem ręki rozpiął mi stanik.
Miał wprawę. Nie odrywając ust, ściągnął mi koronkowe majtki.
-Czekam na twój krok.- wyszeptał.
Rolę się odwróciły. Teraz ja leżałam na nim. Zniżyłam się tak, że przed oczami miałam jego tors. Ściągnęłam zębami jego bokserki o dotknęłam jego męskości. Jęknął głośno. Za głośno.
Teraz nogami obejmowałam go w talii. Uniósł mnie, chciał wykonać ostatni krok, gdy szepnął:
-Na sto procent?
-Na milion.- jęknęłam, gdy zrobił decydujący krok.
Nasze oddechy złączyły się w jeden. W moim brzuchu działy się różne rzeczy. Krzyczałam jego imię. Znowu byliśmy za głośno. Nadole spali chłopcy. Gdy poczułam, że już doszłam Harry położył się obok mnie. Ciekawe czy robił to z miłości?
Jak się miewacie?
Ja źle. Miałam potłuczoną szybkę w telefonie i dziś oddałam go do naprawy i dostanę go dopiero w środę. Czyli do środy nie ma mowy o pisaniu kolejnego rozdziału :( Przecież ja tego nie wytrzymam! ALe wczoraj wieczorkiem udało mi się napisać fajny rozdział na niedługo NOWEGO bloga. Będzie on z Niallerkiem <3 Cieszycie się dziewczyny??
Ohh.. Wiem, że pewnie nie wyszła mi ta +18 scena, ale piszę taką po raz pierwszy, więc się zlitujcie :D
Pozdrawiam was i życzę miłego święta Trzech Króli!
Ps. Ksiądz zaraz do mnie przychodzi z kolędą.. :(
Beeeedooo dzieci!Chrzestną będę ja ,od razu mówię.A na ślubie chce być księdzem! :D Ughym... "Czy ty Lucy Jones bierzesz za męża tego oto szegsiaka w loczkach".Nie ma co ,jestem w tym najlepsza!Nie sądzisz?
OdpowiedzUsuńWybaczam Ci tą scenkę +18.Tak na prawdę nie jest zła.Sama nie umiem pisać takich scenek. ;)
Jeżeli chodzi o opowiadanie z blond dzieckiem nigdy nie najedzonym ,to powinnaś doskonale wiedzieć ,że się mega cieszę! :D Już nie mogę się doczekać!Na pewno będzie rewelacyjny ,tak jak ten! :*
Do środy mówisz?Przeżyję :/ Chyba.
Mam już taki nawyk ,że co godzinę sprawdzam czy przypadkiem nie dodałaś rozdziału czy czegoś innego.
Dopiero co wstałam ,a już muszę iść pomóc rodzicom.Help!
Trzymaj się lamusie! <3
Weeeny!
Scena fajna, powiem Ci, że jak na pierwszy raz to ... ^^ Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuń