poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 6: Miłość do ciebie umarła.

Niektóre informacje mogą być niezgodnę z prawdą, ale nie przejmujcie się tym.
Proszę o komentarze, które dają mi kopa w dupę!

Minął rok i 6 miesięcy od momentu w którym ostatni raz ich widziałam. Właśnie wtedy gdy wyjeżdżali, obchodziłam swoje siedemnaste urodziny. Dziś mam 18 lat i pół roku, rzecz jasna. Właśnie wychodzę od swojego psychologa. W momencie gdy straciłam Niall'a byłam załamana, do tego doszła śmierć matki spowodowana rakiem. Miałam depresję. Nie mogłam poukładać swojego życia. Płakałam i cięłam się dniami i nocami. Próbowałam zatruć się tabletkami. Kilkukrotnie wylądowałam w szpitalu, ale miałam takie szczeście, a raczej pecha i żyłam dalej. Aż do teraz, gdy mieszkam w Londynie u ciotki. Psycholog pan Johnson, dobry przyjaciel mojego wujka pomógł mi w stu procentach. Niemal zapomniałam o istnieniu One Direction, którzy mieli pewnie sporo lasek. Z Horanem włącznie. Mieszkają w Londynie, jednak zbyt daleko. Nie utrzymuję z nimi kontaktu od dnia śmierci mamy. Gdybym pojawiła się w ich życiu, to bym wszystko zniszczyła. Zresztą, kto by mnie zechciał, z bliznami na ciele i sercu? Nikt. Louis Tomilson, ma narzeczoną. Ciesze się, bo jest świetnym człowiekiem, a w dodatku niezły przystojniak się z niego zrobił. Zayn Malik ma dziewczynę która ma własny zespół.
Przechodzi załamanie i ma dosyć sławy. Chciałabym być przy nim i mu pomóc. Liam Payne szczęśliwie zakochany w Danielle. Pasują do siebie jak ulał. Niedługo biorą nawet ślub. Harry Styles niby chodzi z Taylor Swift, ale nie wierze w ich uczucia. Robią to dla większej sławy. Styles zrobił się niezłym porywaczem damskich serc. I Niall Horan który nie miał dziewczyny od trzech lat. Raz w życiu się całował, a robił to ze mną. Tak donoszą media. W niektórych wywiadach wymieniali moje imię, ale było to mniej więcej rok temu. Teraz nie liczę się dla nich. Czekałam na taksówkę, która miała zabrać mnie do domu. Nie miałam własnego samochodu, a od kliniki do domu mam dziesięć kilometrów. Stanęłam jak skamieniała. Zayn Malik! Zayn idzie! W moją stronę! Może nie w moją, bardziej do budynku za mną. -Lucy?- zagadał do mnie. W krzakach stali paparazzi którzy cykali nam zdjęcia. -O mój boże. Zayn.- szepnęłam, ocierając łzę. -Co tu robisz? Przy klinice doktora Johnsona?- spytał zaciekawiony przytulając się do mnie. -A.. nie ważne. Słyszałam, że jesteś zmęczony karierą.- spojrzałam mu prosto w oczy. -Robimy sobie z chłopakami przerwę na dwa miesiące, coś takiego jak drugie wakacje.- zaśmiał się. Słyszałam w jego głosie nutę smutku. -Swoją drogą, pojedź ze mną do naszego domu!- klasnął w dłonie. -Co? Nie mogę. Nie wypada. Nie chcieliby mnie widzieć gdybyś im powiedział.- rzekłam. -Jak to nie?! Chodź!- złapał mnie za rękę. Znowu robili zdjęcia. Pieprzone świnie wtrącają się w ich życie. Widzę te nagłówki na portalach plotkarskich: Kochanka Zayna Malika -Pojadę. Ale będziesz później musiał odwieźć mnie do ciotki.- uśmiechnęłam się i mrugałam oczami. *pół godziny później.* Zayn postawił swoje porsche w dużym garażu, znajdowały się w nim też cztery inne samochody. Właśnie wchodzę do willi One Direction. Nikt mi nie uwierzy, a zresztą i tak nie mam komu się zwierzać.
Po cichu weszliśmy do salonu. Na moje szczęście nikogo w nim nie było. Telewizor, na jedną czwartą ściany grał głośno. -Chłopaki!- zawołał Zayn. -Czego?!- krzyknął Louis. -Chodźcie na chwilę!- nie mógł powstrzymać śmiechu Malik. -Mam nadzieje, że to coś ważnego, bo nie skończyłem kanapki.- słyszałam coraz bliżej głos Niall'a. Stanął przy wejściu do salonu i upuścił kanapkę. Nic nie powiedział.

















-Ducha zobaczyłeś do cholery?- zachichotał Styles.
On też stanął przy wejściu. Opuścił okulary.
Tak strasznie wyglądam? Zauważyłam biegnącego w moim kierunku Louisa. Wskoczył na mnie przewracając mnie na kanapę. -Myślałem, że cię nigdy nie zobaczę!- krzyknął głośno, pomagając mi wstać. -O Lucy. Dobrze dziś wyglądasz.- wszedł do salonu w pidżamie Liam. On się nie zmienił w ogóle. -Co cię do nas sprowadza?- klasnął w dłonie Tomilson. -Zayn mnie zaprosił..- przerwał mi Malik: -Spotkałem ją przy tym psychologu do którego chodzę. Zaprosiłem ją, odmówiła. Ale ja nalegałem. Myślałem, że się ucieszysz. Chociaż trzech czuje do mnie sympatie. -To może ja już pójdę.- oznajmiłam zakładając na siebie płaszcz. -Nie idź.- odezwał się w końcu Styles. -Chwała bogu. Myślałam, że się obraziłeś.- zrobiłam smutną minkę. Horan pozbierał swoją kanapkę i rzucił Harr'emu jego okulary przeciwsłoneczne i udał się prawdopodobnie do kuchni. -Przejdziemy się?- zaproponował mi Styles. -Okej! Nie boisz się plotek? I tych cudownych nagłówków: Harry Styles wokalista 1D zdradza Taylor? A swoją drogą, szczęścia.- mrugnęłam do niego. Chłopaki zaczęli się śmiać, a Harry popukał się jedynie w czoło: -Ta laska doprowadza mnie do szału. Piosenki o byłych. W sumie niezła w łóżku, ale mniejsza o to. Idziesz? Kiwnęłam drogą i wyszliśmy na dwór. Robili nam zdjęcia, a Harry nawet się tym nie przejmował. Zaprowadził mnie w głąb ich ogrodu, gdzie była ławka. -Czemu byłaś u psychologa?- spytał. -Nie ważne. Czyli ty i Swift to tylko chwyt marketingowy?- uśmiechnęłam się. -Który już się kończy. Mam jej dosyć. Ale jak wspominałem w nocy jest niezłą laską.- ujrzałam łobuzerski uśmiech. -Zboczeniec! Co się stało Niall'owi?- podziwiałam ich wille. -Chciał o tobie zapomnieć. Umawialiśmy go z wieloma laskami. Wszystkie odtrącał. Wiesz czemu?- oznajmił Harry. -Bo nie widział w nich Ciebie.- dodał. -No to tym bardziej powinien rzucić się na mnie jak Tomilson.- zerknęłam na niego. -Pogodziliśmy się z nim. Wiedzieliśmy, że gdy ciebie nie będzie to po prostu zapomnimy. Powoli to robiliśmy. Widziałem jak cierpiał patrząc na twoje zdjęcie które ma na tapecie w komórce. A nagle ty się pojawiasz. *HARRY* -...a nagle ty się pojawiasz.- oznajmiłem patrząc prosto w jej piękne oczy. Już wiem co czuję do niej Niall. Czuję dokładnie to samo. A może jeszcze bardziej? Gdy ją zobaczyłem moje serce chwilowo zamarło. Chciałem ją pocałować, ale było chłopaki więc nie wypadało. -W moim życiu przez, niecałe dwa lata dużo się zmieniło... —————-W moim życiu przez, niecałe dwa lata dużo się zmieniło. Na przykład z tęsknoty za Niall'em, chodziłam smutna. Ale gdy matka mi zmarła, zapadłam w depresję. Dlatego znalazłam się dzisiaj u psychologa. Trudno mi było poukładać to wszystko i sama nie wiem co czuję do Niall'a. Znasz to uczucie, że coś w nas umiera i za cholerę nie chce zmartwychwstać? Mam nadzieje, że to mnie nie dotyczy.- schowała głowę za rękami. Była cała roztrzęsiona. Nigdy nie widziałem kogokolwiek w takim stanie. Zauważyłem blizny na nadgarstku. -Cięłaś się?- spytałem. -Tak! Nie potrafiłam bez niego żyć! A później bez matki!- nie płakała, ryczała. -Shh..- przytuliłem ją. -Wszystko się ułoży. Zakochasz się w jakimś wariacie, będziecie mieć dziecko, a może dwa. Ożenicie się. Zapomnisz o wszystkim.- wymyśliłem. -Nie mogę mieć dzieci.- szlochała. -Czemu?- spytałem. -Rok temu nieźle zabalowałam i przespałam się z jakimś facetem którego nawet nie znałam. Zaszłam w ciąże. Usunęłam ją, a podczas tej operacji doszło do powikłań. Mam 15 procent szans na dziecko.- wtuliła się w moją koszulkę. -Mogłaś dzwonić! Przyjechałbym do ciebie. Pomógłbym ci we wszystkim.- głaskałem ją po głowie. Ma takie idealne włosy. Ogólnie jest IDEALNA. -Możemy wracać? Gdyby Niall, albo ktokolwiek o mnie pytał to im powiedz o tym. Ufam wam i tego nie spieprzcie.- uśmiechnęła się. -Nie spieprzymy, kochanie.- zaśmiałem się. Kochanie? Jakie to... proste! A w dodatku żałosne. *Niall* Nie wiem czy ją kocham. Kochałem, a teraz? Pojawia się w moim życiu, a ja znowu nie jestem wesołym, z apetytem Niall'em, tylko smutnym i zapadającym w anoreksję Horanem. Ostatnio, gdy byłem smutny to nie jadłem przez pięć dni. Jestem słaby. Chłopaki gadają sobie o Lucy, a ja siedzę obok nich i nie zwracam na to uwagi. -Wróciliśmy.- Harry obejmował Lucy. Czeka na odpowiednią chwilę i wtedy mi ją zabierze!












-Płakałaś?- zapytał Liam. Dopiero co spał. -Tak. Ja pójdę już.- wyszła z salonu. -Dojdę sama.- dodała, gdy zauważyła, że wszyscy wstali, chcąc zaproponować jej podwózkę.
-Coś się między wami stało w ogrodzie?- spytałem Hazze. -Ona miała depresje. Dlatego była dzisiaj u psychologa. Cięła się, bo za tobą tęskniła. Później jej matka zmarła. Była załamana. Rok temu zaszła w ciąże z jakimś facetem i ją usunęła. Przez to ma piętnaście procent szans na dziecko. Pozwoliła wam to powiedzieć. Bo nam ufa i mamy tego nie spieprzyć.- usiadł na kanapie Styles. -O mój boże. Chciałbym cofnąć się w czasie i nie wyjeżdżać do Londynu.- oznajmił Louis, a wszyscy go poparli. -A ty Niall, co o tym sądzisz?- chamskim głosem odezwał się do mnie Harry. -Że ją lubię. I to chyba najodpowiedniejsza odpowiedź na daną chwilę. -Kamień spadł mi z serca.- zaśmiał się Hazza. -Jak to?- zaskoczyłem się. -Bo ona też nic do ciebie CHYBA nie czuje.- oznajmił. I wszystko świetnie gra! Jednak wierzę w cud. I w to, że ona wróci do mojego serca. Nawet jeśli nie szybko, to i tak wróci. *Lucy* Zajebiście. Niall przeze mnie teraz chodzi smutny. I po co ja się zgodziłam na przyjazd tutaj? Dziennikarze zadawali mi różne pytania, na które nie wiedziałam jak odpowiedzieć. *Harry* Słuchaliśmy wiadomości, ale jedna przykuła nam najbardziej uwagę. 'Niedaleko kliniki świetnego psychologa Will'a Johnsona widziano dzisiaj Zayn'a Malika który chodzi tam od pewnego czasu. Nie był sam, bo towarzyszyła mu urocza szatynka. Z potwierdzonych informacji okazało się, że jest to Lucy Jones, o której wielokrotnie z uśmiechem na twarzy wspominał Niall Horan. Lucy była w willi One Direction. Wyszła z niej razem z Harry'm Style'sem trzymając się za ręce. Naszej uwadze nie uszło to, że przez cały czas się przytulali.' A na koniec pokazali idącą do swojego domu Lucy. Fotoreporter zadał jej pytanie: Kim jest dla ciebie Niall Horan? ,,Ważną osobą.,, Kim jest dla ciebie Zayn Malik? ,,Przyjacielem.,, Kim jest dla ciebie Harry Styles? ,,Szczerze nie powinniście się do cholery wtrącać w moje życie! Istnieją pieprzone reguły!,, Odpowiedz na pytanie, a damy ci spokój. ,,Harry? Miłym i zabawnym przyjacielem. A przede wszystkim zboczeńcem.,, Na koniec walnęła w kamerę. 'Jak widzicie Niall jest dla niej ważną osobą? Czekamy teraz na oficjalne imformacje od zespołu One Direction.' Przyjacielem... przyjacielem.. przyjacielem.. Tylko? W sumie to nie mogła im powiedzieć prawdy. Ale Niall jest dla niej ważną osobą. *Niall* Ważną osobą? Ważną? Najważniejszą? Pewnie tak. Ale ja nic do niej nie czuję. Albo może coś czuję. Cholera wie. Harry jest jakiś naburmuszony. No proszę, on jest dla niej TYLKO PRZYJACIELEM, a ja WAŻNĄ OSOBĄ. Nie wiem dlaczego ale ta informacja mnie uszczęśliwiła. Zaśmiałem się więc głośno, a Harry widocznie wkurzony zaistniałą sytuacją wyszedł z salonu. Jesteś dla niej przyjacielem! Nie masz szans u niej. Pogódź się z tym Harry Stylesie. *Louis* Nie mam pojęcia co o tym myśleć. Ani Niall, ani Harry nie oszukają nas. A przynajmniej mnie! Widzę, że darzą Lucy takim samym uczuciem. Znowu nas zespół się rozpada. Historia lubi się powtarzać, nie? —————-
Stanęłam przed lustrem. Wyglądam jak kretynka. Zresztą codziennie tak wyglądam. Miałam na sobie zieloną sukienkę do kolan, czarną kurtkę i koturny. Zrobiłam niechlujnego koka. Było mi duszno, ale czymś musiałam zakryć blizny, w końcu udaję się na kolacje do One Direction. Louis Tomilson mnie zaprosił. Na początku nie chciałam się zgodzić, ale po godzinnych namowach uległam. Wzięłam torebkę, wyszłam. Harry już na mnie czekał. *Harry* W pierwszej chwili, po tym gdy ją ujrzałem, myślałem, że śnię. Widziałem anioła. Który chodził jak kaleka w koturnach i próbował ukryć się przed deszczem swoją mała torebką. -Jedź.- weszła do samochodu, rozplątując włosy. -A może jakieś cześć? Ciebie też miło widzieć, Lucy.- zaśmiałem się, zauważając jej wrogie spojrzenie. -Nie wkurzają cię te pieprzone paparazzi?! Bo mnie tak! Stoją pod moim domem od rana!- schowała głowę za rękami. -Uspokój się. W każdej chwili możesz zgłosić to policji.- chciałem ją przytulić, ale prowadziłem. -Nie rozmazałam się?- spojrzała na mnie, a ja zacząłem się śmiać. -Aha.- przekręciła oczami. -To jak jest z Niall'em? Media donoszą, że jest dla ciebie ważną osobą.- uniosłem kąciki ust. Chciałem się uśmiechnąć, ale za bardzo mnie to bolało. Wiedziałem, że nie istnieje szansa na bycie z nią. -Bo jest. Ja.. ja czuję coś do niego. Nie gadałam z nim, w cztery oczy, więc nie udzielę ci satysfakcjonującej odpowiedzi. -Taylor jest na mnie wkurzona, chcesz wiedzieć czemu?- nawiązałem inny temat. Kiwnęła głową, a ja oznajmiłem: -Bo jest o ciebie zazdrosna! -Co ty gadasz? Taylor Swift, ta co opłakuje chłopaków w piosenkach? Jest o Lucy Jones, niczego nie wartą dziewczynę, zazdrosna?!- zaśmiała się gorzko. -Jesteś warta więcej niż myślisz.- zgasiłem samochód. Jesteśmy na miejscu. *Lucy* Poprawiłam poplątane kosmyki włosów i ruszyłam za Harry'm. Weszliśmy do kuchni gdzie nikogo nie było. Na stole stało parę świeć oraz dziewięć talerzy. Dziewięć? Ich jest pięciu, a ja jedna. Super. Jedzenie które stało na stole nie było za ciekawe. Spaghetti, pizza, zapiekanki, burgery, tortille. I wiele, wiele innych fast-foodów. -Niech zgadnę, Niall przygotował menu.- przymrużyłam oczy. -Tak! Louis przyrządzał.- poklepał mnie po ramieniu Styles. -Jesteśmy!- zawołał głośno Harry. -No cześć maleńka!- podniósł mnie Louis i przytulił. -Ej! Bo będę zazdrosna!- usłyszałam śmiech jakiejś dziewczyny. -No sorry! To jest Eleaonor, a to Lucy! Najważniejsze kobiety w moim życiu!- oznajmił Tomilson a ja uśmiechnęłam się do dziewczyny. -A to jest, Perrie. Dziewczyna Zayna, który przesiaduję w łazience od godziny. Gorzej niż baba.- przedstawił mi blondynkę Harry. -Danielle.- podała mi rękę dziewczyna, którą non stop obejmował Liam. -Jak ty z nim wytrzymujesz? On bez przerwy śpi!- powiedziałam do Danielle. -Na pewno nie w nocy, gdy jest ze mną!- zachichotała dziewczyna. Liam, rumaku! Nie spodziewałam się tego po nim. Do kuchni wszedł także Niall. Miał na sobie koszulkę z napisem... ZARAZ, ZARAZ! Przecież tą koszulkę miał ma sobie założoną, w dniu, gdy się pogodziliśmy. Włosy miał, jak zawsze idealne. Zapadała niezręczna cisza. -Cześć, Lucy!- uśmiechnął się w końcu Niall. -H..Hej.- nie wierzyłam własnym uszom. -Siadajcie!- wbiegł Zayn. Siedziałam między Harry'm, a Niall'em. Normalnie to był szczyt moich nocnych koszmarów. -Zjedz coś.- odezwał się Louis do Niall'a. *Niall* Siedziałem obok pachnącej różami Lucy. Dawne uczucie powróciło. Chociaż nie jestem tego pewny. -No właśnie, zjedz coś.- zerknęła na mnie Lucy. Wziąłem zapiekankę, która wyglądała smakowicie! Była nadal taka ciepła. Gdyby dziewczyny były proste jak zapiekanki to i świat stałby się marzeniem o którym nikt nie śnił. Myśleliście kiedykolwiek o ukochanej dziewczynie jedzącej zapiekankę? Bo ja tak!
*Lucy* -Hej Hazzusiu!- wparowała do kuchni Taylor, ubrana w krótkie spodenki. Widać jej było pośladki. Jest taka żałosna. -O! Witajcie reszto.- powiedziała, a mnie przeszło obrzydzenie. Harry zrobił głupią minę i pomachał Swift. -Tylko na tyle cię stać? Ahh, no tak! Obok masz ukochaną!- zdenerwowała się blondynka, wskazując na mnie palcem. Zapadła niezręczna cisza, nikt nie wiedział co powiedzieć, zwłaszcza ja. -Jaką ukochaną? Przyjaciółkę, jeśli coś. Zabawne, ja i Harry!- zaśmiałam się. -Ha! Ha! Taylor ile razy mam ci tłumaczyć żebyś uprzedzała przed wizytą! I nie przyjmuję to wiadomości żadnych ale! Wyjdź!- odezwał się poddenerwowany Hazza. -Do zobaczenia w nocy, rumaczku!- zachichotała Swift. -Nie będzie żadnej nocy.- bezsilnie oznajmił Styles. -Co? Czyli jednak mnie z nią zdradzasz!- krzyknęła, cała czerwona. -Koniec z nami i nie. Nie zdradzam!- powiedział Harry. -Spadaj! Zobaczymy co powiesz swojemu menadżerowi!- syknęła. -Taylor, wynocha!- w końcu odezwał się Louis. -Nie!- stanęła, splatając ręce. -Uwierz, że zerwanie ci się przyda. Zdobywasz sławę tylko dzięki piosenkom o byłych. Nie żartuję, będziesz miała fanów więcej niż oni.- mrugnęłam do niej chamsko. -Wal się! Jak Harry mógł wybrać taką poczwarę!- zaśmiała się wrogo. -Zrozum do cholery, że my nie jesteśmy razem! W dupie mam go i ciebie, okej! Wypad stąd, bo nie ręczę za siebie!- wstałam. -Popamiętasz mi, gdy tylko dowiem się o waszym związku!- warknęła i wyszła. -Wow.- uśmiechnął się Zayn. Mi nie było tak wesoło. Właśnie. Powiedziałam. Że mam Harr'ego w dupie. -Zaprowadzi mi ktoś do toalety?- spytałam. -Ja, mogę.- wstał Niall. Wyszliśmy i złapał mnie za rękę ciągnąc na górę. -Wreszcie mam okazję, by pogadać z tobą.- spojrzał mi w oczy. Można czytać ze mnie jak z otwartej księgi. Więc czuję się niekomfortowo w takiej sytuacji. -Pamiętasz obietnice?- spytał mnie. -Tak. 'NIE ZAPOMNIJ O MNIE I O TYM, ŻE CIĘ KOCHAM.' -Dotrzymałem obietnicy. Pamiętałem o tobie. Wskazał na tapetę w telefonie. Pragnąłem mieć cię przy sobie każdej nocy. A ty wracasz i okazuje się, że przeze mnie cierpiałaś. Czuję się jak dupek. A nawet jeszcze gorzej. Boli mnie to jak na ciebie patrzę. Jestem zazdrosny, o Harr'ego. Chociaż to wydaje się bez sensu, bo właśnie udowodniłaś przy stole, że masz go w dupie. Pogodziłem się z nim, wiesz? Jednak nadal czuję do niego urazę. Każdą piosenkę śpiewam z myślą o tobie. Wiesz jakim uczuciem cię darze?- złapał mnie za ręce i nie puszczał. -Tak.- oznajmiłam pewnie. Przecież na cholerę boską on mnie kocha. -Gówno wiesz. Ja cię nienawidzę Lucy Jones. A jednak. Miłość do ciebie właśnie we mnie umarła. I nie zmartwychwstanie Niall. Nie powróci. Jesteś dla mnie kumplem. Widzisz jak nisko podupadłeś? Z miłości mojego życia na pieprzonego dupka.

No i kolejny rozdział się pojawił! Jak wam się podoba? Błagam o komentarze.
Mile zaskoczeni takim obrotem sprawy?

2 komentarze:

  1. Nie na taką fabułę liczyłam, ale jak dla mnie na 5 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O. M. F. G!!!

    Ja po prostu nie mogę oddychać!

    Wzrok Nialla, gdy zobaczył Lucy i upuścił kanapkę

    ''Znasz to uczucie, że coś w nas umiera i za cholerę nie chce zmartwychwstać?'' <Te słowa

    oraz

    Rozmowa Nialla i Lucy na końcu rozdziału
    mnie zabiły
    amen.

    OdpowiedzUsuń