http://i-die-tomorrow.blogspot.com
Ahh.. Proszę do usług kochane :*
Jest już prolog!
sobota, 28 lutego 2015
wtorek, 17 lutego 2015
Zawieszenie bloga.
Hej, hej!
Tak jak w temacie. Postanawiam zawiesić bloga.
Dlaczego? Może z powodu małej liczby komentarzy które naprawdę są mi potrzebne. Poza tym zdaje sobie sprawę, że ten fanfiction jest troszkę nudnawy, przewidywalny. Niczym się nie różni od innych. Oh.. I mój dobór słownictwa, koszmarny. Ale mam dopiero 13 lat, wszystko jeszcze przede mną.
Brak weny. Tak to też jest powód. Mam już napisane rozdziały do piątego ale moim zdaniem są beznadziejne.
Mam też dobrą wiadomość! Niedługo powstanie nowy fanfic napisany oczywiście przeze mnie. Może za tydzień wstawię tu link do niego? Postaram się żeby był..
HA!
ZAJEBISTY. Przepraszam za dobór słownictwa.
Mam pytanko do was:
Czy lubicie płakać podczas czytania i na co najbardziej oczekujecie w opowiadaniach?
Tak jak w temacie. Postanawiam zawiesić bloga.
Dlaczego? Może z powodu małej liczby komentarzy które naprawdę są mi potrzebne. Poza tym zdaje sobie sprawę, że ten fanfiction jest troszkę nudnawy, przewidywalny. Niczym się nie różni od innych. Oh.. I mój dobór słownictwa, koszmarny. Ale mam dopiero 13 lat, wszystko jeszcze przede mną.
Brak weny. Tak to też jest powód. Mam już napisane rozdziały do piątego ale moim zdaniem są beznadziejne.
Mam też dobrą wiadomość! Niedługo powstanie nowy fanfic napisany oczywiście przeze mnie. Może za tydzień wstawię tu link do niego? Postaram się żeby był..
HA!
ZAJEBISTY. Przepraszam za dobór słownictwa.
Mam pytanko do was:
Czy lubicie płakać podczas czytania i na co najbardziej oczekujecie w opowiadaniach?
niedziela, 15 lutego 2015
Rozdział 2 II
Wolnym ale pewnym krokiem ruszyłyśmy do wejścia. Drzwi otworzył nam starszy pan od którego dostałyśmy drobne upominki w postaci naszyjników. Moim zdaniem to jest chore, że na sławne osoby wydaj się więcej niż na tych potrzebujących. Ale co ja mogłam na to poradzić. Przy wejściu dostałyśmy coś typu bilet wstępu który był mi potrzebny gdybym musiała w trakcie wyjść na świeże powietrze. Taylor od razu go wyrzuciła, bo tak czy siak muszą ją wpuścić. Moje szpilki zaczęły odmawiać posłuszeństwa, więc znalazłyśmy miejsca nam wyznaczone. Obok mnie siedziała Nina Dobrev, a obok mojej seksownej i zmysłowej przyjaciółki Selena Gomez. Zaczęłyśmy rozmawiać o babskich sprawach, nic ciekawego. Na tablicach wisiały wszystkie kategorie i nazwiska osób do nich nominowanych.
-Witajcie dziewczyny.- usłyszałam znajomy mi głos chłopaka. Spojrzałam w jego kierunku, a moim oczom ukazali się chłopaki z zespołu One Direction. Dodam, że wszystkie moje przyjaciółki wiedzą o mojej nieciekawej przeszłości. Niall wyglądał znakomicie w garniturze, Zayn jak zwykle migdalił się ze swoją narzeczoną, Liam był obecny, ale nieobecny myślami w tym miejscu, więc pewnie dlatego miał źle założony krawat, Louis posyłał mi dziwne spojrzenia i uśmiechy, a Harry.. Miałam ochotę rozerwać jego koszulę, spodnie, bokserki i wszystko co miał na sobie żeby tylko poczuć się tak jak kiedyś, ale nie ja Caroline nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. Co innego Lucy.
-My się chyba nie znamy.- wyciągnął do mnie ręke loczek, chociaż jego włosy ostatnio są wyjątkowo proste.
-Też tak myślę. Caroline.- podałam mu moją drobną dłoń. Nachylił się i delikatnie pocałował mnie w palce. Poczułam mrowienie w podbrzuszu.
-Ja cię chyba skądś znam.- odezwał się Louis.
-Nie możliwe! Ona od niedawna mieszka w Los Angeles i to raczej nierealne.- wtrąciła się Tay.
-Gdzie wcześniej mieszkałaś?- uśmiechnął się Horan.
-W Londynie.- mrugnęłam w jego stronę. Harry przymrużył oczy. Nie mogłam w to uwierzyć, że jeszcze żaden z nich nie zorientował się kim jestem. No proszę, choćby po wyglącie. Jakaś kobieta do nas podbiegła. Była to Gemma. Jeszcze jej tutaj brakowało.
-O cześć Caroline. Jak miło cię znowu zobaczyć.- skłamała patrząc prosto w moje oczy. Moje kąciki ust delikatnie się uniosły wbrew mojej woli.
-Musimy iść na miejsce chłopaki.- niezręczną ciszę przerwał Liam.
-Chwila. Masz może rodzeństwo lub siostrę bliźniaczkę?- złapał mnie za rękę Styles.
-Nie mam rodziny.- odpowiedziałam mu szybko.
-Wiedziałem.- szepnął tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. Gemma odciągnęła ich i gdzieś zaprowadziła po czym wróciła sama.
-Myślałam, że miałyśmy umowę.- uścisnęła mocno mój nadgarstek.
-Miałyśmy. Nie powiedziałaś jednak na jak długo mam zniknąć z ich życia.- mrugnęłam do niej.
-Pożałujesz tego.- zaczęła mi grozić.
-Zobaczymy kto ostatni się będzie śmiał, a kto płakał.- parsknęłam. Wystawiła język, ale zorientowała się po chwili, że całemu zdarzeniu przyglądają się moje koleżanki oraz osoby które siedziały niedaleko nas.
Rozdanie nagród zakończyło się całkiem po mojej myśli. Tay zdobyła trzy nagrody, Selena jedną, Nina dwie a zespół 1D aż cztery. Wszyscy byli w szoku słysząc takie wyniki. Poza tym widziałam jak Harry na scenie flirtuje z prowadzącą. Przyznam się, że to mnie zabolało.
*Harry*
To musi być ona. Przecież w każdej chwili mogła ściąć włosy, nałożyć na siebie tony makijażu i zmienić imię. Dotykała mojej ręki i jestem w stu procentach pewny, że to ona. Dlaczego znała ją moja siostra? Nie pozwoliła mi szukać Lucy. Minął rok od naszego ostatniego spotkania, ale moje uczucia co do niej się nie zmieniły.
-Lou, co myślisz o tej Caroline? Całkiem podobna do Lucy.- podeszłem bliżej mojego kumpla.
-Też mi się tak wydaje. Idziemy do niej?- zaproponował pod wpływem alkoholu, bo trwała impreza po rozdaniu. Rozglądaliśmy się za nią, ale nie potrfało to długo, bo wystarczyło znaleźć Taylor, która jak zwykle była w centrum zainteresowania.
*Lucy*
Zaczęłyśmy się śmiać z byle powodów, jak to kobiety pod wpływem alkoholu, jednak uspokoiłyśmy widząc idących w naszym kierunku Harrego i Louisa. Jeszcze ich tu brakowało. Miałam ochotę od razu zapaść się pod ziemie, bo alkohol nie działa na mnie pozytywnie.
Selena mruknęła coś pod nosem, a Swift wybuchła od razu szaleńczym śmiechem.
-Możemy się dosiąść?- jako pierwszy odezwał się loczek.
-Ohh.. Jasne! Będziemy zaszczycone.- parsknęła blondynka. Walnęłam ją pod stolikiem w nogę czując napięcie które z każdą chwilą wzrastało.
-Jakim cudem Caroline przyjaźnisz się z celebrytkami?- Tommo jak zwykle przerwał głuchą ciszę.
-Mam pewne dojścia.- wyjaśniłam.
-Jakie?- dopytywał Styles.
-Dzięki Gemmie poznałam dziewczynę Zayna i tak jakoś nawiązywałam nowe przyjaźnie.- spojrzałam w jego kuszące zielone oczy.
-Skąd znasz moją siostre?- był lekko zmieszany.
-Stara przyjaciółka, długa historia. Pomogła mi w trudnych chwilach.- parsknęłam.
-Wydawało mi się, że się nienawidzicie.- uniósł brew Tomlinson.
-Bo tak jest. Nie mam ochoty teraz wam o tym opowiadać.- posłałam im wredne spojrzenie.
-Okej, to może kiedy indziej się spotkamy?- zaproponował Harry.
-Jasne.- napisałam na jego dłoni mój numer telefonu.
-Do zobaczenia.- wstałam i ruszyłam do wyjścia. Odwróciłam się po raz ostatni wysyłając im buziaczka w policzek. Rzecz jasna nie obyło się bez upadku. Ale nie upadłam na podłogę tylko bardziej w ręce Eleanor. Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem po czym zaczęła się śmiać.
-Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę Lucy!- głośno krzyknęła. Zadawałam sobie wtedy pytanie czy skłamać czy może przyznać, że to ja.
-No hej. Proszę nie mów nikomu, że tu byłam.- poprosiłam ją.
-Spoko, rozumiem. Per mi opowiadała.- mrugnęła do mnie. Podziękowałam jej i krótką chwile poświęciłsm na rozmowę z nią, ale kłamiąc, że muszę już jechać wybiegłam z wielkiego apartamentu. Odetchnęłam czując ciepłe słońce na mojej skórze. Przeklinałam się w duchu, gdy ktoś dotknął mojego ramienia.
-Nie strasz mnie na drugi raz.- warknęłam gwałtownie się odwracacając.
-Naprawdę mam wrażenie jakbyśmy się już znali.- mruknął tajemniczy chłopak którym był rzecz jasna Harry.
-Może w poprzednim życiu.- uśmiechnęłam się. Odwróciłam się delikatnie, bo bałam się, że po raz kolejny upadne.
-Nie mam pojęcia dlaczego wtedy wyjechałaś. Lucy, kocham cię.- usłyszałam jego krzyk.
-Jestem Caroline, nie żadna Lucy. Musiała dla ciebie dużo znaczyć skoro wyobrażasz sobie, że nią jestem.- wróciłam się.
-Tak znaczyła i znaczy dla mnie bardzo dużo. Gdybyś może chciała porozmawiać to zadzwoń. Pewnie masz mój numer.- nie dawał za wygraną.
-Niestety nie mam.- oznajmiłam pewnym siebie tonem. Harry wyciągnął komórkę z marynarki i przepisał mój numer z nadgarstka. Po minucie dostałam od niego pustego sms.
-Cześć.- w końcu odszedł.
Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i poprosiłam o zawiezienie mnie na adres mojego domu. Nie miałam ochoty już na nic, a jedyne o czym marzyłam to kąpiel w ciepłej wodzie z płatkami róż. To zawsze poprawiało mój nastrój i samopoczucie.
Wysiadłam z samochodu i podziękowałam kierowcy kopertą z pieniędzmi. Ściągnęłam szpilki przy wejściu do mieszkania i zaczęłam płakać. Jakiś rok temu obiecałam sobie, że nigdy więcej nie zacznę się nad sobą użalać, przestanę zwracać uwagę na to czy robie komuś krzywdę. Myślałam, że potrafię stać się bezwzględną suką, ale to mnie zaczyna niszczyć. Wbiegłam do łazienki trzaskając każdymi drzwiami. Odkręciłam kran. Poszłam do kuchni po najlepsze wino jakie miałam. Nie brałam ze sobą kieliszka, bo po co miałam brudzić skoro i tak zamierzam wypić go sama.
Jakimś cudem udało mi się butelkę otworzyć. Zdjęłam z siebie sukienkę i koronkową bieliznę. Weszłam do wody i leżałam w wannie niecałą godzine. Zaczęła mnie boleć głowa od nadmiernej ilości alkoholu, więc położyłam się na moim miękkim łóżku. Zamykając oczy wszystkie wspomnienia wróciły. Nawet te o których nie chciałam pamiętać. Gdybym wtedy wybrała inaczej, gdybym została u boku Harrego to może doszłoby do tego przeszczepu. Ale już jest za późno. Gra się zaczęła i to nie ja jestem pionkiem. Jestem graczem który uczy się na blędach dąrząc do zwycięstwa raniąc przy tym najważniejsze dla mnie osoby. Za to mężczyźni są pionkami. Te bezwzględne istoty raniące uczucia płci pięknej.
-Witajcie dziewczyny.- usłyszałam znajomy mi głos chłopaka. Spojrzałam w jego kierunku, a moim oczom ukazali się chłopaki z zespołu One Direction. Dodam, że wszystkie moje przyjaciółki wiedzą o mojej nieciekawej przeszłości. Niall wyglądał znakomicie w garniturze, Zayn jak zwykle migdalił się ze swoją narzeczoną, Liam był obecny, ale nieobecny myślami w tym miejscu, więc pewnie dlatego miał źle założony krawat, Louis posyłał mi dziwne spojrzenia i uśmiechy, a Harry.. Miałam ochotę rozerwać jego koszulę, spodnie, bokserki i wszystko co miał na sobie żeby tylko poczuć się tak jak kiedyś, ale nie ja Caroline nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. Co innego Lucy.
-My się chyba nie znamy.- wyciągnął do mnie ręke loczek, chociaż jego włosy ostatnio są wyjątkowo proste.
-Też tak myślę. Caroline.- podałam mu moją drobną dłoń. Nachylił się i delikatnie pocałował mnie w palce. Poczułam mrowienie w podbrzuszu.
-Ja cię chyba skądś znam.- odezwał się Louis.
-Nie możliwe! Ona od niedawna mieszka w Los Angeles i to raczej nierealne.- wtrąciła się Tay.
-Gdzie wcześniej mieszkałaś?- uśmiechnął się Horan.
-W Londynie.- mrugnęłam w jego stronę. Harry przymrużył oczy. Nie mogłam w to uwierzyć, że jeszcze żaden z nich nie zorientował się kim jestem. No proszę, choćby po wyglącie. Jakaś kobieta do nas podbiegła. Była to Gemma. Jeszcze jej tutaj brakowało.
-O cześć Caroline. Jak miło cię znowu zobaczyć.- skłamała patrząc prosto w moje oczy. Moje kąciki ust delikatnie się uniosły wbrew mojej woli.
-Musimy iść na miejsce chłopaki.- niezręczną ciszę przerwał Liam.
-Chwila. Masz może rodzeństwo lub siostrę bliźniaczkę?- złapał mnie za rękę Styles.
-Nie mam rodziny.- odpowiedziałam mu szybko.
-Wiedziałem.- szepnął tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. Gemma odciągnęła ich i gdzieś zaprowadziła po czym wróciła sama.
-Myślałam, że miałyśmy umowę.- uścisnęła mocno mój nadgarstek.
-Miałyśmy. Nie powiedziałaś jednak na jak długo mam zniknąć z ich życia.- mrugnęłam do niej.
-Pożałujesz tego.- zaczęła mi grozić.
-Zobaczymy kto ostatni się będzie śmiał, a kto płakał.- parsknęłam. Wystawiła język, ale zorientowała się po chwili, że całemu zdarzeniu przyglądają się moje koleżanki oraz osoby które siedziały niedaleko nas.
Rozdanie nagród zakończyło się całkiem po mojej myśli. Tay zdobyła trzy nagrody, Selena jedną, Nina dwie a zespół 1D aż cztery. Wszyscy byli w szoku słysząc takie wyniki. Poza tym widziałam jak Harry na scenie flirtuje z prowadzącą. Przyznam się, że to mnie zabolało.
*Harry*
To musi być ona. Przecież w każdej chwili mogła ściąć włosy, nałożyć na siebie tony makijażu i zmienić imię. Dotykała mojej ręki i jestem w stu procentach pewny, że to ona. Dlaczego znała ją moja siostra? Nie pozwoliła mi szukać Lucy. Minął rok od naszego ostatniego spotkania, ale moje uczucia co do niej się nie zmieniły.
-Lou, co myślisz o tej Caroline? Całkiem podobna do Lucy.- podeszłem bliżej mojego kumpla.
-Też mi się tak wydaje. Idziemy do niej?- zaproponował pod wpływem alkoholu, bo trwała impreza po rozdaniu. Rozglądaliśmy się za nią, ale nie potrfało to długo, bo wystarczyło znaleźć Taylor, która jak zwykle była w centrum zainteresowania.
*Lucy*
Zaczęłyśmy się śmiać z byle powodów, jak to kobiety pod wpływem alkoholu, jednak uspokoiłyśmy widząc idących w naszym kierunku Harrego i Louisa. Jeszcze ich tu brakowało. Miałam ochotę od razu zapaść się pod ziemie, bo alkohol nie działa na mnie pozytywnie.
Selena mruknęła coś pod nosem, a Swift wybuchła od razu szaleńczym śmiechem.
-Możemy się dosiąść?- jako pierwszy odezwał się loczek.
-Ohh.. Jasne! Będziemy zaszczycone.- parsknęła blondynka. Walnęłam ją pod stolikiem w nogę czując napięcie które z każdą chwilą wzrastało.
-Jakim cudem Caroline przyjaźnisz się z celebrytkami?- Tommo jak zwykle przerwał głuchą ciszę.
-Mam pewne dojścia.- wyjaśniłam.
-Jakie?- dopytywał Styles.
-Dzięki Gemmie poznałam dziewczynę Zayna i tak jakoś nawiązywałam nowe przyjaźnie.- spojrzałam w jego kuszące zielone oczy.
-Skąd znasz moją siostre?- był lekko zmieszany.
-Stara przyjaciółka, długa historia. Pomogła mi w trudnych chwilach.- parsknęłam.
-Wydawało mi się, że się nienawidzicie.- uniósł brew Tomlinson.
-Bo tak jest. Nie mam ochoty teraz wam o tym opowiadać.- posłałam im wredne spojrzenie.
-Okej, to może kiedy indziej się spotkamy?- zaproponował Harry.
-Jasne.- napisałam na jego dłoni mój numer telefonu.
-Do zobaczenia.- wstałam i ruszyłam do wyjścia. Odwróciłam się po raz ostatni wysyłając im buziaczka w policzek. Rzecz jasna nie obyło się bez upadku. Ale nie upadłam na podłogę tylko bardziej w ręce Eleanor. Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem po czym zaczęła się śmiać.
-Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę Lucy!- głośno krzyknęła. Zadawałam sobie wtedy pytanie czy skłamać czy może przyznać, że to ja.
-No hej. Proszę nie mów nikomu, że tu byłam.- poprosiłam ją.
-Spoko, rozumiem. Per mi opowiadała.- mrugnęła do mnie. Podziękowałam jej i krótką chwile poświęciłsm na rozmowę z nią, ale kłamiąc, że muszę już jechać wybiegłam z wielkiego apartamentu. Odetchnęłam czując ciepłe słońce na mojej skórze. Przeklinałam się w duchu, gdy ktoś dotknął mojego ramienia.
-Nie strasz mnie na drugi raz.- warknęłam gwałtownie się odwracacając.
-Naprawdę mam wrażenie jakbyśmy się już znali.- mruknął tajemniczy chłopak którym był rzecz jasna Harry.
-Może w poprzednim życiu.- uśmiechnęłam się. Odwróciłam się delikatnie, bo bałam się, że po raz kolejny upadne.
-Nie mam pojęcia dlaczego wtedy wyjechałaś. Lucy, kocham cię.- usłyszałam jego krzyk.
-Jestem Caroline, nie żadna Lucy. Musiała dla ciebie dużo znaczyć skoro wyobrażasz sobie, że nią jestem.- wróciłam się.
-Tak znaczyła i znaczy dla mnie bardzo dużo. Gdybyś może chciała porozmawiać to zadzwoń. Pewnie masz mój numer.- nie dawał za wygraną.
-Niestety nie mam.- oznajmiłam pewnym siebie tonem. Harry wyciągnął komórkę z marynarki i przepisał mój numer z nadgarstka. Po minucie dostałam od niego pustego sms.
-Cześć.- w końcu odszedł.
Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki i poprosiłam o zawiezienie mnie na adres mojego domu. Nie miałam ochoty już na nic, a jedyne o czym marzyłam to kąpiel w ciepłej wodzie z płatkami róż. To zawsze poprawiało mój nastrój i samopoczucie.
Wysiadłam z samochodu i podziękowałam kierowcy kopertą z pieniędzmi. Ściągnęłam szpilki przy wejściu do mieszkania i zaczęłam płakać. Jakiś rok temu obiecałam sobie, że nigdy więcej nie zacznę się nad sobą użalać, przestanę zwracać uwagę na to czy robie komuś krzywdę. Myślałam, że potrafię stać się bezwzględną suką, ale to mnie zaczyna niszczyć. Wbiegłam do łazienki trzaskając każdymi drzwiami. Odkręciłam kran. Poszłam do kuchni po najlepsze wino jakie miałam. Nie brałam ze sobą kieliszka, bo po co miałam brudzić skoro i tak zamierzam wypić go sama.
Jakimś cudem udało mi się butelkę otworzyć. Zdjęłam z siebie sukienkę i koronkową bieliznę. Weszłam do wody i leżałam w wannie niecałą godzine. Zaczęła mnie boleć głowa od nadmiernej ilości alkoholu, więc położyłam się na moim miękkim łóżku. Zamykając oczy wszystkie wspomnienia wróciły. Nawet te o których nie chciałam pamiętać. Gdybym wtedy wybrała inaczej, gdybym została u boku Harrego to może doszłoby do tego przeszczepu. Ale już jest za późno. Gra się zaczęła i to nie ja jestem pionkiem. Jestem graczem który uczy się na blędach dąrząc do zwycięstwa raniąc przy tym najważniejsze dla mnie osoby. Za to mężczyźni są pionkami. Te bezwzględne istoty raniące uczucia płci pięknej.
środa, 11 lutego 2015
Prolog II
Poprawiłam moje krótkie i ciemne kosmyki włosów po raz ostatni przed wyjściem. Mrugnęłam do lustra i nałożyłam kolejną warstwę jaskrawej czerwonej szminki. Poprawiłam stanik, założyłam na siebie mój ukochany płaszcz i wychodząc z domu zamknęłam drzwi na klucz. Położyłam je pod pobliską doniczką. Tak wiem, inteligentne posunięcie. Zeszłam po schodach starając sie umiejętnie chodzić na piętnastocentymentrowych szpilkach. Wybrałam sobie takie na wczorajszych zakupach z Niną Dobrev. Jak za pewne wiecie na prawdę nazywam się Lucy Jones, ale skoro kazano mi zmienić wszysko wraz z danymi to nazywajcie mnie od dziś Caroline Smith. Od roku mieszkam w Los Angeles zdala od przeszłości, ale ileż można uciekać. Przyjaźnie się też z dziewczynami ze znanego i kochanego zespołu Little Mix. W sumie to dziwie się dlaczego Harry jeszcze mnie nie znalazł. Czasami myślę, że on poprostu uważa tak jak jego ukochana siostra której nie znoszę za to, że kontroluje każdy mój krok. Mruknęłam z zadowolenia zauważając moją najnowszą przyjaciółkę z show biznesu. Blondynka przewierciła mnie wzrokiem zauważając piękne szpile i ponętne usta.
-Hej T.- delikatnie cmoknęłam ją w policzek.
-Cześć. Gotowa na wielkie wyjście?- pisnęła szczęśliwa, dlatego że zgodziłam się z nią pójść na rozdanie nagród. Kto by pomyślał, że dwie ex Stylesa łączy piękna niekończąca się więź.
Kiwnęłam głową. Ruszyłyśmy do limuzyny a każdy nasz krok był czujnie fotogragowany przez paprazzi i tym podobne.
-Wiesz, że tam będzie Harry? Rozpozna cię.- powiedziała Taylor, gdy wsiadłyśmy.
-I o to mi chodzi. Ciekawe jak bardzo się zdziwi gdy powiem mu moje imię.- zachichitałam.
-Chce to zobaczyć na własne oczy!- podskoczyła.
Moja zemsta Gemmo będzie słodsza niż myślałaś. W sumie nie liczy się tu już nikt. Wraz z moim nazwiskiem zginęła też osobowość.
Zacznijmy więc gre uczuć.
Hej!! No to zaczynam wstawiać drugą część INTUICJI. Rozdziały mogą ponawiać się rzadziej, bo zaczynam promować bloga.
Kocham. xoxo
-Hej T.- delikatnie cmoknęłam ją w policzek.
-Cześć. Gotowa na wielkie wyjście?- pisnęła szczęśliwa, dlatego że zgodziłam się z nią pójść na rozdanie nagród. Kto by pomyślał, że dwie ex Stylesa łączy piękna niekończąca się więź.
Kiwnęłam głową. Ruszyłyśmy do limuzyny a każdy nasz krok był czujnie fotogragowany przez paprazzi i tym podobne.
-Wiesz, że tam będzie Harry? Rozpozna cię.- powiedziała Taylor, gdy wsiadłyśmy.
-I o to mi chodzi. Ciekawe jak bardzo się zdziwi gdy powiem mu moje imię.- zachichitałam.
-Chce to zobaczyć na własne oczy!- podskoczyła.
Moja zemsta Gemmo będzie słodsza niż myślałaś. W sumie nie liczy się tu już nikt. Wraz z moim nazwiskiem zginęła też osobowość.
Zacznijmy więc gre uczuć.
Hej!! No to zaczynam wstawiać drugą część INTUICJI. Rozdziały mogą ponawiać się rzadziej, bo zaczynam promować bloga.
Kocham. xoxo
niedziela, 8 lutego 2015
Epilog
*Harry*
Zbiegłem po schodach słysząc głos mojej siostry.
-Cześć. Jak podróż? Gdzie Lucy? Pozabijałyście się w tym Los Angeles?- przytuliłem ją na powitanie.
-Ona niedługo wróci. Musimy porozmawiać o ojcu.- odkleiła się ode mnie robiąc całkiem poważną minę.
-Coś z nim nie tak?- pytałem.
-Zabił tą recepcjonistkę, Anabelle.- mruknęła.
-Spodziewałem się tego.- przekręciłem oczami.
-On jest na wolności, bracie.- spojrzała na mnie.
-Jakim cudem?- moje źrenice same się powiększyły.
-Nie wiem, nie ważne. Musimy zapobiec kolejnym zabójstwom z jego rąk.- dotknęła mojego ramienia.
-Ale jak?- nie mogłem jej do końca zrozumieć.
-Jedno pchnięcie w jego serce i po nim braciszku.- powiedziała oschłym tonem.
Ale jak to? Mam zabić własnego ojca?
*Lucy*
Zabrałam ostatnie ciuchy z mojego szpitalnego i całkiem przytulnego łóżka. Posłałam po raz ostatni przyjacielski uśmiech Gemmie i wyszłam z niego, głośno trzaskając drzwiami. Dostałam za ten uczynek niezły opierdziel od mającej dyżur pielęgniarki. Mrugnęłam do kobiety która dowodziła moją operacją. Wyglądała na mniej niż czterdzieści lat, bo tyle miała. Była też tak samo miłą jak i piękną babką. Zawsze dostawała to co chciała może i raniąc przy tym innych. Ale nie zawracały sobie tym dupy i za to ją zawsze podziwiałam. Była taka bezwzględna. Podążałam korytarzami które świeciły pustkami. Raz na jakiś czas lekarze witali się ze mną uprzejmymi uśmechami i współczującym wzrokiem, tak jakby wiedzieli co przeżywam. Nikt nie wie i nie powinien, bo trzeba być wystarczająco silnym aby poredzić sobie ze sprawami których nie możemy powierzyć w sekrecie nawet tym najbardziej zaufanym osobom. Zbiegłam po schodach i poczułam mój ukochany Londyński powiew wiatru. Nagle zaczął padać deszcz, tak jakby na moje zawołanie. Wybiegłam w sam środek ulewy ciesząc się nieskonczoną wolnością. Zaczęłam się śmiać jednocześnie płacząc czego zapewne nie było widać na pierwszy rzut oka. Rzuciłam walizki w błoto, które po chwili się otworzyły. Takim sposobem moje wszystkie ubrania porwał wiatr, ale ja się tym nie przejmowałam. Miałam zapewnioną przyszłość dzięki Gemmie. Weszłam do taksówki, uspokajając emocje.
-Proszę mnie zawieźć na tą ulicę.- podałam mu przemoczoną karteczkę. Starszy pan spojrzał się na mnie pytająco tak jakby nie mógł w to uwierzyć, że właśnie tam chce jechać. Tak, ja też do końca sobie nie dowierzam. Patrzyłam na piękny krajobraz Londynu i rzecz jasna musiałam poczuć słone łzy w buzi. Płakałam jak małe dziecko, ale kierowca na szczęście się tym nie do końca przejmował. Zatrzymał się na miejscu do którego od połowy dnia się wybierałam ale nie byłam dość silna. Fizycznie może i tak, ale nie psychicznie. Podałam pieniądze panu, ale on przecząco pokręcił głową.
-Dziś na koszt firmy. Powiedz temu chłopcowi, aby opiekował się takim skarbem.- wytłumaczył swoje lekkomyślne zachowanie.
-Dobrze..-wyjąkałam wychodząc. Stanęłam przed willą One Direction, ale nie potrafiłam do żadnego z nich zadzwonić ze swojej komórki, aby po mnie wyszli, bo żaden z ich ochroniarzy nie poznawał mojej twarzy. Podbiegłam do budki telefonicznej niedaleko i z uśmiechem na twarzy wykręciłam jedyny numer który znałam na pamięć- Louisa.
-Halo?- po pięciu sygnałach odebrał.
-Cz..cześć. Mógłbyś włączyć mnie na głośnik, bo pamiętam tylko twój numer.- zaczęłam nieśmiało rozmowę.
-Lucy?!- usłyszałam niewyraźny krzyk Harrego.
-Tak to ja.- mruknęłam pod nosem powstrzymując wszystkie napływające emocje.
-Gdzie jesteś? Przyjedziemy po ciebie!- zawołał Niall krzątając się prawdopodobnie po kuchni.
-Nie wrócę.- oznajmiłam doniosłym głosem.
-O czym ty mówisz?- zaczął się niecierpliwić loczek.
-Kocham cię Harry najbardziej na świecie i pamiętaj, że choćbym chciała to o tobie nie zapomnę. Kocham was chłopaki.- rozłączyłam się.
Stanęłam na chodniku, a za mną była taksówka. Patrzyłam na okno od kuchni i tak jak myślałam jakaś sylwetka wyłoniła się zza zasłonki. Uśmiechnęłam się. Ten ktoś nagle zniknął i wybiegł głównym wyjściem.
-Lucy, zostań!- krzyknął chrapliwy głos.
-Nie mogę. Obiecałam twojej siostrze, że zniknę. Kocham cię.- szepnęłam do siebie wycierając deszcz i łzy z twarzy. Spojrzałam się po raz ostatni na mojego przystojnego ex chłopaka. Nie, my nawet nie zerwaliśmy. Opuściłam karteczkę na której godziny usiłowałam coś napisać aż w końcu się udało. Wsiadłam do taksówki i kazałam kierowcy żeby jak najszybciej odjechał.
-Może i kazała mi zniknąć z waszego życia, ale nie powiedziała na jak długo.- oznajmiła moja podświadomość wraz z intuicją, która jednak czasami zawodzi. Jak zresztą każdy na tym świecr, więc to nic nowego.
No to chyba już koniec przygód Lucy i Harrego..
W tej części bloga INTUICJI
Co wy myślicie, że niby zostawie tak tą miłość w spokoju. Chciałam żeby to się tak skończyło, bo chce was wprowadzić do innego świata Lucy, innego charakteru chociaż może i takiego samego.
Niedługo nowy post :)
Ps. Odrazu mówię, że błędöw może być wiele, bo nie sprawdziłam!!
Zbiegłem po schodach słysząc głos mojej siostry.
-Cześć. Jak podróż? Gdzie Lucy? Pozabijałyście się w tym Los Angeles?- przytuliłem ją na powitanie.
-Ona niedługo wróci. Musimy porozmawiać o ojcu.- odkleiła się ode mnie robiąc całkiem poważną minę.
-Coś z nim nie tak?- pytałem.
-Zabił tą recepcjonistkę, Anabelle.- mruknęła.
-Spodziewałem się tego.- przekręciłem oczami.
-On jest na wolności, bracie.- spojrzała na mnie.
-Jakim cudem?- moje źrenice same się powiększyły.
-Nie wiem, nie ważne. Musimy zapobiec kolejnym zabójstwom z jego rąk.- dotknęła mojego ramienia.
-Ale jak?- nie mogłem jej do końca zrozumieć.
-Jedno pchnięcie w jego serce i po nim braciszku.- powiedziała oschłym tonem.
Ale jak to? Mam zabić własnego ojca?
*Lucy*
Zabrałam ostatnie ciuchy z mojego szpitalnego i całkiem przytulnego łóżka. Posłałam po raz ostatni przyjacielski uśmiech Gemmie i wyszłam z niego, głośno trzaskając drzwiami. Dostałam za ten uczynek niezły opierdziel od mającej dyżur pielęgniarki. Mrugnęłam do kobiety która dowodziła moją operacją. Wyglądała na mniej niż czterdzieści lat, bo tyle miała. Była też tak samo miłą jak i piękną babką. Zawsze dostawała to co chciała może i raniąc przy tym innych. Ale nie zawracały sobie tym dupy i za to ją zawsze podziwiałam. Była taka bezwzględna. Podążałam korytarzami które świeciły pustkami. Raz na jakiś czas lekarze witali się ze mną uprzejmymi uśmechami i współczującym wzrokiem, tak jakby wiedzieli co przeżywam. Nikt nie wie i nie powinien, bo trzeba być wystarczająco silnym aby poredzić sobie ze sprawami których nie możemy powierzyć w sekrecie nawet tym najbardziej zaufanym osobom. Zbiegłam po schodach i poczułam mój ukochany Londyński powiew wiatru. Nagle zaczął padać deszcz, tak jakby na moje zawołanie. Wybiegłam w sam środek ulewy ciesząc się nieskonczoną wolnością. Zaczęłam się śmiać jednocześnie płacząc czego zapewne nie było widać na pierwszy rzut oka. Rzuciłam walizki w błoto, które po chwili się otworzyły. Takim sposobem moje wszystkie ubrania porwał wiatr, ale ja się tym nie przejmowałam. Miałam zapewnioną przyszłość dzięki Gemmie. Weszłam do taksówki, uspokajając emocje.
-Proszę mnie zawieźć na tą ulicę.- podałam mu przemoczoną karteczkę. Starszy pan spojrzał się na mnie pytająco tak jakby nie mógł w to uwierzyć, że właśnie tam chce jechać. Tak, ja też do końca sobie nie dowierzam. Patrzyłam na piękny krajobraz Londynu i rzecz jasna musiałam poczuć słone łzy w buzi. Płakałam jak małe dziecko, ale kierowca na szczęście się tym nie do końca przejmował. Zatrzymał się na miejscu do którego od połowy dnia się wybierałam ale nie byłam dość silna. Fizycznie może i tak, ale nie psychicznie. Podałam pieniądze panu, ale on przecząco pokręcił głową.
-Dziś na koszt firmy. Powiedz temu chłopcowi, aby opiekował się takim skarbem.- wytłumaczył swoje lekkomyślne zachowanie.
-Dobrze..-wyjąkałam wychodząc. Stanęłam przed willą One Direction, ale nie potrafiłam do żadnego z nich zadzwonić ze swojej komórki, aby po mnie wyszli, bo żaden z ich ochroniarzy nie poznawał mojej twarzy. Podbiegłam do budki telefonicznej niedaleko i z uśmiechem na twarzy wykręciłam jedyny numer który znałam na pamięć- Louisa.
-Halo?- po pięciu sygnałach odebrał.
-Cz..cześć. Mógłbyś włączyć mnie na głośnik, bo pamiętam tylko twój numer.- zaczęłam nieśmiało rozmowę.
-Lucy?!- usłyszałam niewyraźny krzyk Harrego.
-Tak to ja.- mruknęłam pod nosem powstrzymując wszystkie napływające emocje.
-Gdzie jesteś? Przyjedziemy po ciebie!- zawołał Niall krzątając się prawdopodobnie po kuchni.
-Nie wrócę.- oznajmiłam doniosłym głosem.
-O czym ty mówisz?- zaczął się niecierpliwić loczek.
-Kocham cię Harry najbardziej na świecie i pamiętaj, że choćbym chciała to o tobie nie zapomnę. Kocham was chłopaki.- rozłączyłam się.
Stanęłam na chodniku, a za mną była taksówka. Patrzyłam na okno od kuchni i tak jak myślałam jakaś sylwetka wyłoniła się zza zasłonki. Uśmiechnęłam się. Ten ktoś nagle zniknął i wybiegł głównym wyjściem.
-Lucy, zostań!- krzyknął chrapliwy głos.
-Nie mogę. Obiecałam twojej siostrze, że zniknę. Kocham cię.- szepnęłam do siebie wycierając deszcz i łzy z twarzy. Spojrzałam się po raz ostatni na mojego przystojnego ex chłopaka. Nie, my nawet nie zerwaliśmy. Opuściłam karteczkę na której godziny usiłowałam coś napisać aż w końcu się udało. Wsiadłam do taksówki i kazałam kierowcy żeby jak najszybciej odjechał.
-Może i kazała mi zniknąć z waszego życia, ale nie powiedziała na jak długo.- oznajmiła moja podświadomość wraz z intuicją, która jednak czasami zawodzi. Jak zresztą każdy na tym świecr, więc to nic nowego.
No to chyba już koniec przygód Lucy i Harrego..
W tej części bloga INTUICJI
Co wy myślicie, że niby zostawie tak tą miłość w spokoju. Chciałam żeby to się tak skończyło, bo chce was wprowadzić do innego świata Lucy, innego charakteru chociaż może i takiego samego.
Niedługo nowy post :)
Ps. Odrazu mówię, że błędöw może być wiele, bo nie sprawdziłam!!
piątek, 6 lutego 2015
Rozdział 18: Wybór należy tylko do mnie.
Założyłam na siebie ciuchy które porozrzucane zostały w całym pokoju. Nie pewnym krokiem wyszłam z pokoju nie wiedząc co czeka mnie na dole. Nie miałam pojęcia jaka ona jest i czy będzie darzyć mnie sympatią. Wzięłam głęboki oddech i prawie co wbiegłam do salonu. Siedzieli tam wszyscy razem z około czterdziestoletnią wyglądająco na mniej, dość zgrabną kobietą .
-Dzień dobry.- posłałam jej szczery uśmiech.
-Ohh.. Lucy niech zgadnę? W telewizji wyglądałaś lepiej.- odstawiła filiżankę kawy.
-Auć..- mruknął Louis żeby przerwać niezręczną ciszę.
-Bardziej pasowałaś do Nialla, wiesz?- kontynuowała.
-Nie sądzę.- wtrącił blondyn. Harry nie wiedział co się dzieje. Ale wystarczy że ja wtedy zdawałam sobie z tego sprawę. Jej wizyta tutaj nie wróżyła nic dobrego. A jej brat zapewne ulegnie jej za każdym razem, bo pomagała mu w najgorszych chwilach.
-Bez urazy kochany, ale wolałam żeby to tobie psuła życie.- zwróciła się do Horana.
-Ona nikomu nie psuje życia.- odezwał się Liam.
-Nie? Sprawdzaliście ostatnio co sądzą o was i o niej internauci?- delikatnie poprawiła włosy które opadły na jej starą twarz.
-Nie obchodzi nas to.- wyjaśnił Zayn.
-Naprawdę nie widzicie jak was poróżnia?- popiła kawę.
-Nikogo nie poróżnia, jesteśmy tacy jak zwykle.- zaśmiał się cicho Tommo.
-Kiedy ostatnio się kłóciliście? Zapewne aż dzisiaj!- krzyknęła.
-Gemma przestań.- w końcu Harry odzyskał mowę.
-Bronisz jej?- uniosła brwi.
-Nie powinnaś tego mówić o mojej dziewczynie w jej obecności. Poza tym jest chora.- próbował powstrzymać nerwy. Patrzyłam na nich tępym wzrokiem. Bolały mnie te słowa. Tak jakby ktoś wbijał ci szpilki w serce.
-Okej! Mogę się nad nią zlitować.- patrzyła bez przerwy na mnie głośno wypowiadając te słowa z dłuższymi przerwami pomiędzy każdym.
-Nie potrzebuje twojej litości.- mruknęłam pod nosem.
-Nie pamiętam żebym pozwoliła ci do mnie mówić jak do przyjaciółki, masz mówić do mnie pani. Zrozumiano?- wstała z fotela na chwilę.
-Oczywiście.- wycedziłam przez zęby.
-Ohh, złość piękności szkodzi. Tak bardzo moja obecność cię drażni?- spytała mnie, połykając żelka.
-Nie proszę pani.- posłałam jej nieszczery uśmiech.
-Ale boli cię to, że zawsze będę o krok bliżej do serca Harrego od ciebie.- zachichotała cicho.
-Gemma daj spokój.- dotknął jej ręki Harry.
-Nie. Ma racje. Jestem poprostu bezwartościową dziwką która psuje ten zespół, dbając tylko o siebie i wykorzystując ich w złowieszczych celach.- zaczęłam płakać.
-Skoro tak mówisz to musi tak być.- odpowiedziała szybko. Chłopaki spojrzeli na mnie ze współczuciem.
-Nie! Tak nie jest.- powiedział pewnym głosem Niall.
-Sama tak powiedziała a ja nie będę sprzeciwiać się dziewczynie mojego brata.- oznajmiła.
Spojrzałam na nią po raz ostatni i wybiegłam z salonu zatrzymując się w kuchni. Zaczęłam płakać nie wiedząc do końca dlaczego taka jest dla mnie.
-Lucy.. Nie płacz, nie warto.- przybiegli za mną wszyscy oprócz Harrego i siostruni.
-Rozumiem wszystko, no może oprócz jednego. Co ja jej zrobiłam?!- próbowałam opanować złość, smutek i żal do samej siebie.
-Ona jest taka sama jak jego ojciec.- wyjaśnił mi Zayn.
-Super! Tylko, że ja nic nie wiem o jego tacie oprócz tego, że zabił jego matkę!- krzyknęłam.
-Nie warto zagłębiać się w to. Nie był złym człowiekiem, był dobrym kumplem, ale dzięki Gemmie trafił do psychiatryka.- wyjaśnił Louis.
-Okej. To ona w końcu ta zła czy dobra?- nic z tego nie rozumiałam.
-Z naszej perspektywy jest zła, ale Harry jest zaślepiony. Powiedzmy, że zrobi co tylko ona zechce. W końcu to ona pomogła mu w najtrudniejszych chwilach.- zaczął bawić się łyżkami Niall.
-Aha. Skoro tak, to nic tu po mnie.- otarłam łzy które zaczęły opadać mi na bluzkę.
-Chwila, chwila.. Zamierzasz tak poprostu się poddać?- złapał mnie za rękę Liam.
-Tak? Prędzej czy później i tak wszyscy będą mnie przepraszać.- uniosły mi się kąciki ust.
-Co masz na myśli?- uniósł brew Tommo.
-Pożyje sobie jeszcze tylko miesiąc, a później wszyscy będą płakać nad moim grobem.- opuściłam głowę.
-Co?- Niall nic nie zrozumiał, ale był jedynym.
-Został mi miesiąc życia bez przeszczepu.- wytłumaczyłam.
-To niech dojdzie do niego!- krzyknął bezradnie.
-A co z dzieckiem? Przecież ono umrze.- kontynuował tą rozmowę Malik.
-Już nie żyje.- podniosłam głowę i zaczęłam płakać.
-Okłamałaś dziś Harrego. On ci tego nie wybaczy, wiesz?- przytulił mnie Tomlinson.
-Wiem..- zaczęłam dusić się łzami. Świat stawał się coraz bardziej niewyraźny. Aż... Upadłam.
****
Obudziłam się w moim pokoju, a raczej pokoju Harrego. Uniosłam delikatnie głowę i nie mogąc się powstrzymać, wybuchłam śmiechem.
-Nie wybacze ci, jeśli o to chodzi.- powiedziałam oschłym tonem.
-Twoje przebaczenie jest ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje.- parsknęła.
-To czego chcesz?- warknęłam, nie mogąc powstrzymać nienawiści jaką ją darzyłam.
-Mogę ocalić twoje życie. Dojdzie do przeszczepu.- uśmiechnęła się.
-Jaki jest haczyk? I jaką mam pewność, że mnie nie okłamujesz?- uniosłam jedną brew.
-Nie masz pewności. Poprostu musisz mi zaufać. Ohh.. Wyjedziesz z Londynu i będziesz wiodła życie zdala od zespołu. Najlepiej jak zmienisz imię i nazwisko, oraz wygląd.- mruknęła zadowolona z siebie.
Teraz pytanie czy chce dalej żyć ale bez Harrego. Czy żyć miesiąc ale z jego litością. Czy chce być przy nim i wykorzystać resztki mojego życia jak najlepiej. Czy może wieść spokojne i samotne życie na przykład w Hollywood, lub Los Angeles. Decyzja należała tylko do mnie. Nie wiedziałam jak na to patrzeć.
-Odpowiedź dasz mi jutro.- wyszła z pokoju.
Miałam czas. Położyłam się na łóżku zauważając sylwetkę znanego mi chłopaka.
-Kocham cię.- szepnął mi do ucha, gdy ja udawałam, że śpię. To nie mogło być nasze pożegnanie. Nie chciałam tego. A co jeśli intuicja jednak zawodzi, a moje życie byłoby lepsze gdybym jej nie słuchała? Może żyłaby mama, pomogłaby mi w podejmowaniu trudnych decyzji. Może poznałabym chłopaka z normalną przeszłością. Pewnie by tak było, ale jest za późno żeby to naprawić. A może to miało sens. Może tak jest mi pisane.
Pisane jest mi cierpieć.
No hejj :* Dawno nie było rozdziału dlatego go dzisiaj wstawiam. Mam nadzieję, że nadal będiw przy moich postach chociaż jeden komentarz. Kocham was wiecie? Nawet tych co to nie komentują tylko czytają. Wiem jak to jest, gdy nie chce się dodać paru słów pod postem.
A teraz pytanka:
1) Podoba wam się przestarzała postać Gemmy?
2)Co wybierze Lucy? Życie czy śmierć u boku ukochanego.
3) Jak myślicie, co dalej się stanie?
4) Dlaczego Niall jest czuły dla Lucy?
-Dzień dobry.- posłałam jej szczery uśmiech.
-Ohh.. Lucy niech zgadnę? W telewizji wyglądałaś lepiej.- odstawiła filiżankę kawy.
-Auć..- mruknął Louis żeby przerwać niezręczną ciszę.
-Bardziej pasowałaś do Nialla, wiesz?- kontynuowała.
-Nie sądzę.- wtrącił blondyn. Harry nie wiedział co się dzieje. Ale wystarczy że ja wtedy zdawałam sobie z tego sprawę. Jej wizyta tutaj nie wróżyła nic dobrego. A jej brat zapewne ulegnie jej za każdym razem, bo pomagała mu w najgorszych chwilach.
-Bez urazy kochany, ale wolałam żeby to tobie psuła życie.- zwróciła się do Horana.
-Ona nikomu nie psuje życia.- odezwał się Liam.
-Nie? Sprawdzaliście ostatnio co sądzą o was i o niej internauci?- delikatnie poprawiła włosy które opadły na jej starą twarz.
-Nie obchodzi nas to.- wyjaśnił Zayn.
-Naprawdę nie widzicie jak was poróżnia?- popiła kawę.
-Nikogo nie poróżnia, jesteśmy tacy jak zwykle.- zaśmiał się cicho Tommo.
-Kiedy ostatnio się kłóciliście? Zapewne aż dzisiaj!- krzyknęła.
-Gemma przestań.- w końcu Harry odzyskał mowę.
-Bronisz jej?- uniosła brwi.
-Nie powinnaś tego mówić o mojej dziewczynie w jej obecności. Poza tym jest chora.- próbował powstrzymać nerwy. Patrzyłam na nich tępym wzrokiem. Bolały mnie te słowa. Tak jakby ktoś wbijał ci szpilki w serce.
-Okej! Mogę się nad nią zlitować.- patrzyła bez przerwy na mnie głośno wypowiadając te słowa z dłuższymi przerwami pomiędzy każdym.
-Nie potrzebuje twojej litości.- mruknęłam pod nosem.
-Nie pamiętam żebym pozwoliła ci do mnie mówić jak do przyjaciółki, masz mówić do mnie pani. Zrozumiano?- wstała z fotela na chwilę.
-Oczywiście.- wycedziłam przez zęby.
-Ohh, złość piękności szkodzi. Tak bardzo moja obecność cię drażni?- spytała mnie, połykając żelka.
-Nie proszę pani.- posłałam jej nieszczery uśmiech.
-Ale boli cię to, że zawsze będę o krok bliżej do serca Harrego od ciebie.- zachichotała cicho.
-Gemma daj spokój.- dotknął jej ręki Harry.
-Nie. Ma racje. Jestem poprostu bezwartościową dziwką która psuje ten zespół, dbając tylko o siebie i wykorzystując ich w złowieszczych celach.- zaczęłam płakać.
-Skoro tak mówisz to musi tak być.- odpowiedziała szybko. Chłopaki spojrzeli na mnie ze współczuciem.
-Nie! Tak nie jest.- powiedział pewnym głosem Niall.
-Sama tak powiedziała a ja nie będę sprzeciwiać się dziewczynie mojego brata.- oznajmiła.
Spojrzałam na nią po raz ostatni i wybiegłam z salonu zatrzymując się w kuchni. Zaczęłam płakać nie wiedząc do końca dlaczego taka jest dla mnie.
-Lucy.. Nie płacz, nie warto.- przybiegli za mną wszyscy oprócz Harrego i siostruni.
-Rozumiem wszystko, no może oprócz jednego. Co ja jej zrobiłam?!- próbowałam opanować złość, smutek i żal do samej siebie.
-Ona jest taka sama jak jego ojciec.- wyjaśnił mi Zayn.
-Super! Tylko, że ja nic nie wiem o jego tacie oprócz tego, że zabił jego matkę!- krzyknęłam.
-Nie warto zagłębiać się w to. Nie był złym człowiekiem, był dobrym kumplem, ale dzięki Gemmie trafił do psychiatryka.- wyjaśnił Louis.
-Okej. To ona w końcu ta zła czy dobra?- nic z tego nie rozumiałam.
-Z naszej perspektywy jest zła, ale Harry jest zaślepiony. Powiedzmy, że zrobi co tylko ona zechce. W końcu to ona pomogła mu w najtrudniejszych chwilach.- zaczął bawić się łyżkami Niall.
-Aha. Skoro tak, to nic tu po mnie.- otarłam łzy które zaczęły opadać mi na bluzkę.
-Chwila, chwila.. Zamierzasz tak poprostu się poddać?- złapał mnie za rękę Liam.
-Tak? Prędzej czy później i tak wszyscy będą mnie przepraszać.- uniosły mi się kąciki ust.
-Co masz na myśli?- uniósł brew Tommo.
-Pożyje sobie jeszcze tylko miesiąc, a później wszyscy będą płakać nad moim grobem.- opuściłam głowę.
-Co?- Niall nic nie zrozumiał, ale był jedynym.
-Został mi miesiąc życia bez przeszczepu.- wytłumaczyłam.
-To niech dojdzie do niego!- krzyknął bezradnie.
-A co z dzieckiem? Przecież ono umrze.- kontynuował tą rozmowę Malik.
-Już nie żyje.- podniosłam głowę i zaczęłam płakać.
-Okłamałaś dziś Harrego. On ci tego nie wybaczy, wiesz?- przytulił mnie Tomlinson.
-Wiem..- zaczęłam dusić się łzami. Świat stawał się coraz bardziej niewyraźny. Aż... Upadłam.
****
Obudziłam się w moim pokoju, a raczej pokoju Harrego. Uniosłam delikatnie głowę i nie mogąc się powstrzymać, wybuchłam śmiechem.
-Nie wybacze ci, jeśli o to chodzi.- powiedziałam oschłym tonem.
-Twoje przebaczenie jest ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje.- parsknęła.
-To czego chcesz?- warknęłam, nie mogąc powstrzymać nienawiści jaką ją darzyłam.
-Mogę ocalić twoje życie. Dojdzie do przeszczepu.- uśmiechnęła się.
-Jaki jest haczyk? I jaką mam pewność, że mnie nie okłamujesz?- uniosłam jedną brew.
-Nie masz pewności. Poprostu musisz mi zaufać. Ohh.. Wyjedziesz z Londynu i będziesz wiodła życie zdala od zespołu. Najlepiej jak zmienisz imię i nazwisko, oraz wygląd.- mruknęła zadowolona z siebie.
Teraz pytanie czy chce dalej żyć ale bez Harrego. Czy żyć miesiąc ale z jego litością. Czy chce być przy nim i wykorzystać resztki mojego życia jak najlepiej. Czy może wieść spokojne i samotne życie na przykład w Hollywood, lub Los Angeles. Decyzja należała tylko do mnie. Nie wiedziałam jak na to patrzeć.
-Odpowiedź dasz mi jutro.- wyszła z pokoju.
Miałam czas. Położyłam się na łóżku zauważając sylwetkę znanego mi chłopaka.
-Kocham cię.- szepnął mi do ucha, gdy ja udawałam, że śpię. To nie mogło być nasze pożegnanie. Nie chciałam tego. A co jeśli intuicja jednak zawodzi, a moje życie byłoby lepsze gdybym jej nie słuchała? Może żyłaby mama, pomogłaby mi w podejmowaniu trudnych decyzji. Może poznałabym chłopaka z normalną przeszłością. Pewnie by tak było, ale jest za późno żeby to naprawić. A może to miało sens. Może tak jest mi pisane.
Pisane jest mi cierpieć.
No hejj :* Dawno nie było rozdziału dlatego go dzisiaj wstawiam. Mam nadzieję, że nadal będiw przy moich postach chociaż jeden komentarz. Kocham was wiecie? Nawet tych co to nie komentują tylko czytają. Wiem jak to jest, gdy nie chce się dodać paru słów pod postem.
A teraz pytanka:
1) Podoba wam się przestarzała postać Gemmy?
2)Co wybierze Lucy? Życie czy śmierć u boku ukochanego.
3) Jak myślicie, co dalej się stanie?
4) Dlaczego Niall jest czuły dla Lucy?
poniedziałek, 2 lutego 2015
Wraca szkoła, wraca nuda. Post od pisarki.
Piszę tego posta szczególnie z nudów, więc może być lekko dziwny ale nie przejmujcie się tym bardzo. Chce wam podziękować za tak dużo wyświetleń i zdaję sobie sprawę, że jeszcze dużo brakuje mi do idealnej pisarki, ale jeszcze tyle przede mną. Czytam książki i nabywam coraz więcej słownictwa. Dzięki za te komentarze, choć jest ich tak mało. Jeżeli to czytasz, to proszę skomentuj. Liczy się dla mnie każde zdanie. Pozdrawiam :*
niedziela, 1 lutego 2015
Rozdział 17: Nie powinnam, ale muszę.
Po cichu weszłam do domu zdejmując z siebie niewygodna kurtkę i buty na koturnie. Ruszyłam w stronę skrzypiących schodów. Mój wzrok skierował się na salon gdzie chłopaki oglądali jakąś durna komedie. Mruknęłam z zadowolenia, ale gdy odwróciłam głowę, musiało się stać coś nie po mojej myśli.
-Wykradasz się z domu, a później chcesz wejść niezauważona? Gdzie byłaś do diabła?- Harry splótł ręce na torsie.
-Na spacerze!- szybko wymyśliłam.
-Czyżby? To chodź ze mną.- wyciągnął do mnie dłoń.
Nie miałam pojęcia gdzie mnie zaprowadzi, ale wtedy przeczuwałam, ze nie potrzebnie jechałam do psychiatryka. Podałam mu moja małą i delikatna rączkę i ruszyliśmy do kuchni gdzie Louis siedział nadal w bokserkach z laptopem na kolanach. -Lucy Jones została przyłapana obok szpitala psychiatrycznego.- przeczytał coś Tommo. -Nadal będziesz kłamać?- uniósł brew Hazza. -Chciałaś się coś dowiedzieć o mojej przeszłości?- dodał po sekundzie.
-Nie! Byłam u swojej lekarz, bo przysłali mi wyniki których nie rozumiałam.- oznajmiłam oschłym głosem. -I..- mruknął Lou. -Moje dziecko.. nasze dziecko Harry..- nie potrafiłam dokończyć. Łzy zaczęły napływać mi do oczu ale nie mogłam okazać słabości. -Ma się świetnie.- skłamałam nie patrząc mu w oczy. -To dobrze. A ty? Co z tobą?- dopytywali.
-Ze mną cudownie! Czuje się jak nowa Lucy.- posłałam im nieszczery uśmiech. -Nie kłamiesz?- przybliżył się do mnie loczek. -Nie potrafiłabym.- kolejne kłamstwo. Jestem po prostu nieszczera suka która wprost uwielbia psuć innym życie. Uwielbia taki rodzaj rozrywki i dopiero wtedy to zauważyła. -Pójdę do pokoju.. Jestem lekko zmęczona tym wszystkim.- powiedziałam nie pewnie.
-Okej. Niedługo do ciebie pójdę.- pocałował mnie w czoło. Nie chciałam go ranić, ale decyzja którą podjęłam była najłatwiejszą z możliwych. Wbiegłam po schodach, a drzwi od pokoju zamknęłam za sobą. Zaczęłam szukać pamiętnika starając się myśleć jak on. -Łózko..- podpowiedziała mi intuicja. Spojrzałam pod nie i zobaczyłam to co chciałam. Na moje szczęście nie był na klucz czy na hasło. Nie mógł się spodziewać, że jakaś wścibska laska będzie chciała to czytać.
Otworzyłam na pierwszej stronie. Wpis sprzed trzech lat czyli zanim się poznaliśmy. *Zabawiłem się kolejna laska doprowadzając do tego czego uczył mnie tata. Śmierci. Była bezbronna i taka pociągająca.* Otworzyłam szerzej oczy, nie mogąc sobie wyobrazić Harrego jako rozpruwacza ludzi. Wpis w dniu którym go poznałam tym bardziej mnie zamurował.
*Lucy wyglądała tak seksownie. Starałem się panować nad sobą, ale ojciec znowu powrócił i stopniowo zabija jego żonę, moja matkę.* Wpis sprzed roku: *W końcu go złapali. Zrobili to dzięki mnie. Życzę dla niego jak najgorzej. Moja babcia stara się mi pomoc za co ja kocham. Staje się dzięki niej jak nowy.* Wpis z dzisiaj: *Moja dziewczyna uciekła z domu.
Nie wie o mojej przeszłości, ale dzięki tej lasce może sie to zmienić. Ludzie nigdy się nie zmieniają i zawsze pozostają tacy sami. Ale ja nie chce skrzywdzić mojego skarbu. Obiecałem to sobie i Niallowi.* -Co robisz?- usłyszałam czyjś głos za plecami.Szybko usiadłam na mojej lekturze i posłałam mu nieszczery uśmiech. -Co tam masz?- zbliżył się do mnie. Pokręciłam głowa ale on nie dawał za wygrana wiec odepchnął mnie i zobaczył co jego dziewczyna robiła za jego plecami. Musiało go to zaboleć, bo starał się wtedy opanować emocje.
-Czytałaś wszystko?- udało mu się wydukać. -I nie kłam.- dodał patrząc mi w oczy. Widziałam łzy. A to dosyć niecodzienny widok. -Wpisy sprzed dwóch lat, roku i z wczoraj.- opuściłam głowę. -Nie powinnaś tego robić.- mruknął. -Bo co? Zabijesz mnie? Oboje wiemy, ze nie potrafisz.- uniosłam brwi.
-Prowokujesz mnie?- usiadł bliżej mnie. -Nie. Po prostu nie mogę uwierzyć, ze mi o tym jeszcze nie powiedziałeś a ta laska z recepcji o tym wie!- krzyknęłam. -Mówiła ci coś?- złapał mnie za rękę. -Nie! Cos jeszcze przede mną ukrywasz?- odskoczyłam od niego. -Juz wiesz o wszystkim.- upuścił zrezygnowany głowę.
-Myślisz, ze po tym wszystkim co razem przeszliśmy, od tak sobie ciebie odpuszczę? Grubo sie mylisz..- połączyłam nasze usta w jedne. Tak bardzo mi tego brakowało. Powinnam czuć co innego. Na przykład odrazę, ale ja go kochałam. A na miłość niestety nie ma lekarstwa.
Zdjął ze mnie koszulkę i zaczął rozpinać stanik. Próbowałam sie bronic czy coś w tym rodzaju, ale był silniejszy. -Czekaj..- udało mi sie na chwile od niego odkleić. -Dlaczego psujesz tak piękna chwile?- mruknął niezadowolony. -Może dlatego, ze ktoś może tu wejść?- uniosłam brew. Wstał gwałtownie i nimi trzasnął starając sie przy tym zdjąć bluzkę, którą później cisnął w kat pokoju. Ponownie sie do mnie przykleił, a ja mu uległam. Ściągnął ze mnie wszystko wraz z bielizna, a później rozkoszował się moim ciałem, łaskocząc mnie językiem w okolicy piersi. Mruknęłam z zadowolenia, gdy stopniowo zjeżdżał w dol. Później moje mruczenie przeistoczyło sie w jęki. Głośne. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Harry był nieco speszony, ale pospiesznie założył na siebie ciuchy. -Tak?- warknął otwierając je. -Twoja siostra..Ona..-zaczął Lou. -Co z nią?- zaczął się denerwować loczek. -Jest tutaj! I nie chce wam przeszkadzać ale jest nieco zmęczona wiec prosiła o cisze.- zaśmiał się Tommo. Styles walnął go w ramie i pobiegł na dol. Westchnęłam głośno z niezadowolenia. -Nie moja wina.- uniósł do góry ręce. Rzuciłam go poduszka, ale on zrobił unik i wystawił język jak pies. Parsknęłam śmiechem. Wtedy nie miałam pojęcia, ze prawdziwie śmieje się po raz ostatni.
Cześć moje słodkie faneczki One Direction <3
Kończą mi się ferie, więc na zakończenie proszę rozdział :) Dopiero co pisany i wiem jaki jest beznadziejny.
Kocham <3
Pozdrawiam
xoxo
Nie miałam pojęcia gdzie mnie zaprowadzi, ale wtedy przeczuwałam, ze nie potrzebnie jechałam do psychiatryka. Podałam mu moja małą i delikatna rączkę i ruszyliśmy do kuchni gdzie Louis siedział nadal w bokserkach z laptopem na kolanach. -Lucy Jones została przyłapana obok szpitala psychiatrycznego.- przeczytał coś Tommo. -Nadal będziesz kłamać?- uniósł brew Hazza. -Chciałaś się coś dowiedzieć o mojej przeszłości?- dodał po sekundzie.
-Nie! Byłam u swojej lekarz, bo przysłali mi wyniki których nie rozumiałam.- oznajmiłam oschłym głosem. -I..- mruknął Lou. -Moje dziecko.. nasze dziecko Harry..- nie potrafiłam dokończyć. Łzy zaczęły napływać mi do oczu ale nie mogłam okazać słabości. -Ma się świetnie.- skłamałam nie patrząc mu w oczy. -To dobrze. A ty? Co z tobą?- dopytywali.
-Ze mną cudownie! Czuje się jak nowa Lucy.- posłałam im nieszczery uśmiech. -Nie kłamiesz?- przybliżył się do mnie loczek. -Nie potrafiłabym.- kolejne kłamstwo. Jestem po prostu nieszczera suka która wprost uwielbia psuć innym życie. Uwielbia taki rodzaj rozrywki i dopiero wtedy to zauważyła. -Pójdę do pokoju.. Jestem lekko zmęczona tym wszystkim.- powiedziałam nie pewnie.
-Okej. Niedługo do ciebie pójdę.- pocałował mnie w czoło. Nie chciałam go ranić, ale decyzja którą podjęłam była najłatwiejszą z możliwych. Wbiegłam po schodach, a drzwi od pokoju zamknęłam za sobą. Zaczęłam szukać pamiętnika starając się myśleć jak on. -Łózko..- podpowiedziała mi intuicja. Spojrzałam pod nie i zobaczyłam to co chciałam. Na moje szczęście nie był na klucz czy na hasło. Nie mógł się spodziewać, że jakaś wścibska laska będzie chciała to czytać.
Otworzyłam na pierwszej stronie. Wpis sprzed trzech lat czyli zanim się poznaliśmy. *Zabawiłem się kolejna laska doprowadzając do tego czego uczył mnie tata. Śmierci. Była bezbronna i taka pociągająca.* Otworzyłam szerzej oczy, nie mogąc sobie wyobrazić Harrego jako rozpruwacza ludzi. Wpis w dniu którym go poznałam tym bardziej mnie zamurował.
*Lucy wyglądała tak seksownie. Starałem się panować nad sobą, ale ojciec znowu powrócił i stopniowo zabija jego żonę, moja matkę.* Wpis sprzed roku: *W końcu go złapali. Zrobili to dzięki mnie. Życzę dla niego jak najgorzej. Moja babcia stara się mi pomoc za co ja kocham. Staje się dzięki niej jak nowy.* Wpis z dzisiaj: *Moja dziewczyna uciekła z domu.
Nie wie o mojej przeszłości, ale dzięki tej lasce może sie to zmienić. Ludzie nigdy się nie zmieniają i zawsze pozostają tacy sami. Ale ja nie chce skrzywdzić mojego skarbu. Obiecałem to sobie i Niallowi.* -Co robisz?- usłyszałam czyjś głos za plecami.Szybko usiadłam na mojej lekturze i posłałam mu nieszczery uśmiech. -Co tam masz?- zbliżył się do mnie. Pokręciłam głowa ale on nie dawał za wygrana wiec odepchnął mnie i zobaczył co jego dziewczyna robiła za jego plecami. Musiało go to zaboleć, bo starał się wtedy opanować emocje.
-Czytałaś wszystko?- udało mu się wydukać. -I nie kłam.- dodał patrząc mi w oczy. Widziałam łzy. A to dosyć niecodzienny widok. -Wpisy sprzed dwóch lat, roku i z wczoraj.- opuściłam głowę. -Nie powinnaś tego robić.- mruknął. -Bo co? Zabijesz mnie? Oboje wiemy, ze nie potrafisz.- uniosłam brwi.
-Prowokujesz mnie?- usiadł bliżej mnie. -Nie. Po prostu nie mogę uwierzyć, ze mi o tym jeszcze nie powiedziałeś a ta laska z recepcji o tym wie!- krzyknęłam. -Mówiła ci coś?- złapał mnie za rękę. -Nie! Cos jeszcze przede mną ukrywasz?- odskoczyłam od niego. -Juz wiesz o wszystkim.- upuścił zrezygnowany głowę.
-Myślisz, ze po tym wszystkim co razem przeszliśmy, od tak sobie ciebie odpuszczę? Grubo sie mylisz..- połączyłam nasze usta w jedne. Tak bardzo mi tego brakowało. Powinnam czuć co innego. Na przykład odrazę, ale ja go kochałam. A na miłość niestety nie ma lekarstwa.
Zdjął ze mnie koszulkę i zaczął rozpinać stanik. Próbowałam sie bronic czy coś w tym rodzaju, ale był silniejszy. -Czekaj..- udało mi sie na chwile od niego odkleić. -Dlaczego psujesz tak piękna chwile?- mruknął niezadowolony. -Może dlatego, ze ktoś może tu wejść?- uniosłam brew. Wstał gwałtownie i nimi trzasnął starając sie przy tym zdjąć bluzkę, którą później cisnął w kat pokoju. Ponownie sie do mnie przykleił, a ja mu uległam. Ściągnął ze mnie wszystko wraz z bielizna, a później rozkoszował się moim ciałem, łaskocząc mnie językiem w okolicy piersi. Mruknęłam z zadowolenia, gdy stopniowo zjeżdżał w dol. Później moje mruczenie przeistoczyło sie w jęki. Głośne. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Harry był nieco speszony, ale pospiesznie założył na siebie ciuchy. -Tak?- warknął otwierając je. -Twoja siostra..Ona..-zaczął Lou. -Co z nią?- zaczął się denerwować loczek. -Jest tutaj! I nie chce wam przeszkadzać ale jest nieco zmęczona wiec prosiła o cisze.- zaśmiał się Tommo. Styles walnął go w ramie i pobiegł na dol. Westchnęłam głośno z niezadowolenia. -Nie moja wina.- uniósł do góry ręce. Rzuciłam go poduszka, ale on zrobił unik i wystawił język jak pies. Parsknęłam śmiechem. Wtedy nie miałam pojęcia, ze prawdziwie śmieje się po raz ostatni.
Cześć moje słodkie faneczki One Direction <3
Kończą mi się ferie, więc na zakończenie proszę rozdział :) Dopiero co pisany i wiem jaki jest beznadziejny.
Kocham <3
Pozdrawiam
xoxo
Subskrybuj:
Posty (Atom)